Piątek, 23 sierpnia 2019
Kategoria Kółka do 75 km, Górskie, Terenowo
Beskid Śląski_D4_Malinowska Skała_Małe Skrzyczne
Ostatni dzień w Beskidzie, dlatego celem nie były asfalty, a drogi z tłucznia i kamienne ścieżki. Chciałem uzupełnić przerwaną wycieczkę z niedzieli z powodu kończącego się dnia i braku sił, w południowo-wschodnim paśmie Baraniej Góry na odcinku od Malinowskiej Skały do Małego Skrzycznego. Na początek dobrze znaną trasą do tamy na jez. Czermiańskim, dalej jadę w kierunku ujścia Wisełki Białej. Droga, którą pnę się jest stara, z popękanym asfaltem, prowadzi czasami wąwozem, wszystko zdominowane jest przez zieleń, która wystaje ze szczelin uszkodzonego asfaltu, betonowy murek porośnięty mchami, mało przestrzeni, wszystko skondensowane, ściśnięte, to co ludzkie jest w odwrocie, zanika, przytłoczone przez przyrodę.
Na końcówce ostry zakręt, asfalt kończy się na dobre i wspinam się drogą przeciwpożarową, dobrze utrzymana szutrowa trasa, dzielona regularnie ułożonymi przepustami wodnymi, słońce grzeje, a ja kręcę powoli na najlżejszym przełożeniu, gdy dojeżdżam do skrzyżowania, z żółtym szlakiem muszę porzucić wygodną drogę i zrobić 20 minutowy wpych na Gawlasi. Pierwszy odpoczynek, teraz ma być łatwo i przyjemnie, ale tylko w teorii bo trafiają się takie zjazdy, że schodzenie sprawia trudność. Luźno rzucony kamień, a raczej jego miliardy odmian, i stromo, żeby tutaj jeździć to trzeba mieć doświadczenie i górską zajawkę. Ja przemieszczam się asekuracyjnie. Do Malinowskiej Skały najtrudniejszy odcinek, później udaje mi się cały czas jechać bez wpychania, sporo turystów na szlaku, niektórzy dopingują, gdy widzą mnie balansującego, próbującego utrzymać równowagę, gdy korby, za żaden skarb świata nie chcą obracać się zgodnie ze swoją naturą. Wjeżdżając pod Małe Skrzyczne jestem przedmiotem zakładu, wjadę czy runę na bok. W końcu wylądowałem na znanej polanie, na której pierwszego dnia błądziłem, szukając wyjazdu z niej w kierunku Wisły. Tym razem wiem, że trzeba udać się w kierunku leśnej ściany i tam między drzewami jest wąska droga składająca się z wymieszanego błota z kamieniami, biegnąca równolegle do grzbietu masywu. Nie powtarzam błędu z niedzieli i nie daje się zwieść dobrze rokującej drodze oznaczonej niebieskim kolorem, a wbijam w lewo w stromą leśną przecinkę która prowadzi do czerwonego szlaku, którym schodzę do drogi przeciwpożarowej prowadzącej do przełęczy Biały Krzyż. Tam odpoczywam, i wracam na przeciwpożarowy szutr, ale teraz to już cały czas w dół, tylko przepusty wodne są utrudnieniem.

droga, zakładniczka górskiej zieleni.

grzbiet, Malinowska Skała.

lepsze oblicze pasma Baraniej Góry, tędy dało się jechać.
Na końcówce ostry zakręt, asfalt kończy się na dobre i wspinam się drogą przeciwpożarową, dobrze utrzymana szutrowa trasa, dzielona regularnie ułożonymi przepustami wodnymi, słońce grzeje, a ja kręcę powoli na najlżejszym przełożeniu, gdy dojeżdżam do skrzyżowania, z żółtym szlakiem muszę porzucić wygodną drogę i zrobić 20 minutowy wpych na Gawlasi. Pierwszy odpoczynek, teraz ma być łatwo i przyjemnie, ale tylko w teorii bo trafiają się takie zjazdy, że schodzenie sprawia trudność. Luźno rzucony kamień, a raczej jego miliardy odmian, i stromo, żeby tutaj jeździć to trzeba mieć doświadczenie i górską zajawkę. Ja przemieszczam się asekuracyjnie. Do Malinowskiej Skały najtrudniejszy odcinek, później udaje mi się cały czas jechać bez wpychania, sporo turystów na szlaku, niektórzy dopingują, gdy widzą mnie balansującego, próbującego utrzymać równowagę, gdy korby, za żaden skarb świata nie chcą obracać się zgodnie ze swoją naturą. Wjeżdżając pod Małe Skrzyczne jestem przedmiotem zakładu, wjadę czy runę na bok. W końcu wylądowałem na znanej polanie, na której pierwszego dnia błądziłem, szukając wyjazdu z niej w kierunku Wisły. Tym razem wiem, że trzeba udać się w kierunku leśnej ściany i tam między drzewami jest wąska droga składająca się z wymieszanego błota z kamieniami, biegnąca równolegle do grzbietu masywu. Nie powtarzam błędu z niedzieli i nie daje się zwieść dobrze rokującej drodze oznaczonej niebieskim kolorem, a wbijam w lewo w stromą leśną przecinkę która prowadzi do czerwonego szlaku, którym schodzę do drogi przeciwpożarowej prowadzącej do przełęczy Biały Krzyż. Tam odpoczywam, i wracam na przeciwpożarowy szutr, ale teraz to już cały czas w dół, tylko przepusty wodne są utrudnieniem.

droga, zakładniczka górskiej zieleni.

grzbiet, Malinowska Skała.

lepsze oblicze pasma Baraniej Góry, tędy dało się jechać.
- DST 58.00km
- Teren 58.00km
- Czas 05:13
- VAVG 11.12km/h
- Sprzęt Grand Canyon
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!