Informacje

  • Wszystkie kilometry: 124080.10 km
  • Km w terenie: 1081.00 km (0.87%)
  • Czas na rowerze: 234d 20h 29m
  • Prędkość średnia: 21.60 km/h
  • Suma w górę: 5656 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomek1973.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2021

Dystans całkowity:1553.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:70:32
Średnia prędkość:22.02 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:70.59 km i 3h 12m
Więcej statystyk
Wtorek, 31 sierpnia 2021 Kategoria Kółka do 75 km

Parczew, jez. Siemianowskie


Droga 


jest 


celem, 


jeśli ma formę lassa. 
Prosta, 36 kilometrowa, asfaltowa DDR-a. Powstała przy okazji odnowienia DK Lubartów – Parczew, finansowana z funduszy UE, żeby nam nie umknęło, jak już urządzamy się w  grajdołku, bądź w d....






  • DST 74.00km
  • Czas 02:44
  • VAVG 27.07km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 sierpnia 2021 Kategoria Kółka do 75 km

Kozlowiecki las

na szosówkach, tylko trochę było szutru leśnego. 
  • DST 55.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 31.43km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 sierpnia 2021 Kategoria Kółka do 75 km

Wietrzenie grzbietu

kółko mazowieckie po objeździe GLG. 
  • DST 55.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 27.73km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 sierpnia 2021 Kategoria z Tymonem

po piłkę do Decatlonu

tak się przejechaliśmy
  • DST 35.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 8.75km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 sierpnia 2021 Kategoria Grawele, Kółka do 150 km

GLG_Mikołajki

Sobota, o siódmej przygrzewa już słońce, odległe i zapomniane zjawisko w ostatnich dniach, po nocnej ulewie pełno kałuż, na szutrówce do tej pory twardej i wygodnej opony rzeźbią wzorek własnego bieżnika, zrzucam z przodu na małą zębatkę, i to już koniec, rozerwany pancerz na długości 10 cm. Zaplanowany wyjazd składa się z trzech etapów: 115 km szutrami do Mikołajek, później przeprawa przez lasy do Rucianego na pociąg do Ełku i stamtąd powrót do Olecka, nierozpoznaną przez Komoot drogą, zaznaczoną czarną przerywaną linią. Na pewno uda się przy sprawnym sprzęcie. Tylko właściwie, czy przeprawiając się drogą na wpół asfaltowo-terenową, grząską, rozłażącą się od naporu opony, potrzebuje coś więcej niż, najmniejsza zębatka z przodu i 8 wąskich szosowych przełożeń z tyłu. Spróbuje, szkoda dnia, wrócić zawsze mogę. A to słońce to szybko zniknęło, za zasłoną ołowianych, ciężkich chmur. 

Zaraz na DK jest takie miejsce, rozległa, płaska przestrzeń, pośrodku droga puszczona po wysokim nasypie, zapewnia super widoczność po horyzont, jadę po te widoki z pełną premedytacją drugi raz, nie nadają się do zdjęć, to szerszy kadr, właściwy tylko kątowi widzenia ludzkiego oka, a nie obiektywowi. Właściwie nie wiadomo po co zadano sobie trud budowy tak wysoko położonej drogi, ale zazdroszczę ludziom, którzy tu mieszkają i dla nich widok ten to codzienność.

Większość trasy to szutery, asfalty są w mniejszości, czasami trafia się bruk, taki stary, niemiecki z wytartymi kamieniami. Bardziej podobał mi się fragment wschodni trasy, więcej pagórków, garbów i jakiś taki bardziej urozmaicony widokowo. Ciekawie wyglądają gospodarstwa, wielkie, dominujące, zbliżając się do nich zastanawiam się jak duży pies wypadnie za bramy, na szczęście przeważnie zbudowane są one na uboczu od głównego szutru, prowadzi do nich dodatkowa droga, cicho przemykam się, zatrzymując korbę w bezruchu. 
Mazury to jeziora, a te widzę przeważnie na mapie nawigacji, przewijają się na ekranie GPSa jako coś niebieskiego, dużego, może głębokiego. Nie wiadomo. Przeważnie zarośnięte są krzakami. Przejeżdżałem drogą położoną na przesmyku, pomiędzy dwoma jeziorami, droga na wysokim nasypie. Jednak w realu jeziora nie widziałem. Mazury najlepiej prezentują się z drona. Wjazd do Mikołajek długo jeszcze będą pamiętały moje nadgarstki, wytłuczone przez paro kilometrowy odcinek bruku. Telepało bezlitośnie i solidnie. Zaczyna padać, cały dzień w takiej mżawce, a teraz konkret. Tutaj już odpuściłem ciśnięcie na pociąg o  13:50, pojadę tym o 17:00. 

Same Mikołajki traumatyczne, ludzie jacyś "poddenerwowani", rozbiegani, jakby czegoś szukali, może głodni?. Wieje stamtąd jak najszybciej, to już trzeci dzień podróży, w której jestem sam, i mam do dyspozycji przestrzenie, aż po horyzont, bez ograniczeń, bez kompromisów. A tutaj odwrotnie, Dużo ludzi, mało miejsca. 
Droga do Rucianego przyjemna, szeroki szutr, ukryty w gęstym, starym lesie, ale może nie będę tego pisał bo jakiś leśnik zaraz go wytnie w pień. Dobrze, że nie zdecydowałem się wracać krajówką, która jest wąska i zapchana dieslami potomków ułanów, sarmatów, wandalusów itp.

Wysiadam w Ełku, już przez okna pociągu obserwuje jak dzień ma się ku końcowi. A tutaj przede mną najtrudniejszy, dziki fragment trasy. Nie za bardzo lubię jeździć asfaltami z dużym ruchem, przeważnie szukam alternatyw, przecinek, leśnych dróg, co do jakości nie mam jakiś wielkich wymagań. Niestety praktyka ta zaprowadziła mnie tym razem na pole, rośliny zawilgocone, jest pod górę, później w dół, w oddali widzę, że i to pole wkrótce zamieni się w podmokłą łąkę. Wilgotno, już od dłuższego czasu prowadzę rower, jeszcze chwila i zacznę go nieść, jakieś trawy po kolana. W końcu droga, ze 3 kilometry, złapała mnie ciemność na tych otchłaniach mazurskich. W Końcówce jadę krajówką, po 22:00, ruch znośny. 


Mazurskie przestonności





Rowerowy wjazd do Mikołajek (od wschodniej strony).




meta, przystanek, jedna rzecz jaką można sfocić w Mikołajkach nie narażając się na tłumy ludzi. 

Olecka_Mikołajki.
Droga Ełk–Olecko, tutaj zniknęła w terenie droga. 



  • DST 168.00km
  • Czas 09:09
  • VAVG 18.36km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 sierpnia 2021 Kategoria Kółka do 150 km, Grawele

Augustów

Dzień niesłoneczny, rano mżawka, chłodno, wietrznie, smutne szare kolory. Opad miał rozpocząć się koło 13.00, ale pośpieszyło się, wiało z zachodu z taką prędkością, że deszcz wyprzedził prognozy o jakieś 4  godziny. Dziś trasa Olecko-Augustów, obiad i powrót. Na początek asfaltem, trochę nudnawo, ciągną się proste, teren rolniczy, później wzdłuż Rospudy, już szuterek, las, deszczowo, droga szybko umyka, tylko czasami piach trafia się, mam wrażenie, że zawsze na podjazdach. Augustów, taki jak zapamiętałem z wizyty sprzed 15 lat, może bardzie rozwinięta baza gastronomiczna. Na powrocie po szlaku GVelo, później krajówką z poboczem i znowu w las. Póżniej 15 km drogą wojewódzką, wychodzi słońce, przyjemnie. Taki dzień, relaksowy na prostowanie nogi po wczorajszym, a jeszcze przed jutrzejszym.



Nad Rospudą


Rospuda bez roweru


jez. Olecko Małe.


Jez. Necko, Augustów

trasa w jedną stronę, na powrocie asfaltem.

  • DST 115.00km
  • Czas 05:05
  • VAVG 22.62km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 19 sierpnia 2021 Kategoria Grawele, Kółka do 150 km

GLG_północny - wschód

Zaskoczyły mnie mazurskie szutry: szerokie, przestrzenne, można na nich pociskać bo są równe, dobrej jakości, zadbane, i przecinają niezliczoną ilość pagórków, a sieć ich jest gęsta i wydaje się nie mieć końca, jest  kompletnym zaprzeczeniem mazurskich asfaltów. 

Pierwsza miejscowość, która wryła się trwale w pamięć to Świętajno, szeroki widok na jezioro, nie zasłania go ściana drzew obrośnięta plątaniną krzaczorów. Droga prowadzi wzniesieniem, trochę kręci, czasami w dół. Na przesmyku ostry zakręt, i z zaskoczenia pionowo  w górę. Łańcuch trzeszczy, w końcu to nie Mazowsze, gdzie ma łatwo i przyjemnie, zawsze leciutko sunie, tutaj lepiej mieć zawczasu przygotowane właściwe przełożenie. Manetka maksymalnie w bok, szorują zęby na kasecie, łańcuch w górę. Ładne widoki szybko zostają za plecami, bo po podjeździe, zawsze jest zjazd ze swoimi prawami: szybkości, koncentracji i tych kamyków co czasami obijają się o ramę. Wyhamowuje w Szczecinowie nad jez. Szóstak, o tam to dopiero było ładnie, jazdę szlak trafił, pejzaż utrwalam w pamięci, czasami wspomagam się aparatem w telefonie. Obrazki z telefonu mam w pogardzie, wypłaszczone, lepiej zakodować, wryć w pamięć, takie ćwiczenie.

Teraz będę jechał po śladzie trasy maratonu GLG, w Puszczy Boreckiej łapię ślad GPX, właściwie ta trasa była celem, trochę poczytałem, zdobyłem plik i chce się przekonać. Puszcza przyjemna, rozległa, z dobrymi drogami, jak ktoś lubi las to polecam, jak ktoś woli podjazdy i zakręty to też polecam, nudy w każdym razie nie ma. Później jest już tak, że nawet najznakomitsze pejzaże powszednieją, a wyczerpane jazdą baterie organizmu, powodują, że coraz mniej rejestrujemy szczegółu. Wiatr silny, taki konsekwentny, trudno powiedzieć z jakiego kierunku wiał, bo zawsze przeszkadzał, nawet drobna roślinność wyginała się na wszystkie strony. Były krowy, konie, wiatraki, większe psy samopas węszące, małe kundelusy atakujące, niestety wszystkie karmione są podłym i wygodnym dla właściciela żarciem z marketu, to i siły do gonienia im nie starczało. Ot tak poujadały, trochę, hałasu narobiły. Jak zaatakował na podjeździe, to jakoś szanse wyrównywały się. 

Pierwsza setka i trafiam na Gołdapską Górę (272 m. n.p.m.), zjazd po betonowych płytach, na ostrym zakręcie jest taka wyrwa, nie spasowane płyty przecinają w połowie drogę, uskok spory, na luzie zapadnie się w nim koło. Mało brakowało. Limit żywnościowy ustaliłem na taki, że za każdą przejechaną setkę należy się kartacz. Uczciłem pierwszą w restauracji pod Gołdapską Górą, bidony napełnione wodą z restauracyjnej kuchni i jadę na skróty do Przerośla, fragmentem trasy Green Velo, a tam ponownie wpadam w ślad GLG. Druga część drogi to przejazd Doliną Rospudy. Przeważnie asfalty i bruki, na tych mam technikę jazdy w dolnym chwycie, trochę pomaga. I tak zleciało 8 godzin jazdy, z małymi nadgodzinami. Dniówka wyrobiona.
 


12 km trasy


widok na lewo od pierwszego zdjęcia.


podjazd za Szczecinowem


Rzadko są panoramy na jeziora


współczesne pejzaże


wiało, 


Green Velo, drugi raz tutaj jestem, wtedy był październik i był upał, teraz jest sierpień i jest chłodno i wieje. 


skręcam w prawo


śniadanie nad jeziorem


wody Rospudy


pisałem, że wiało?

part_1p
part 2

  • DST 192.00km
  • Czas 09:06
  • VAVG 21.10km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 17 sierpnia 2021 Kategoria Praca

do pracy

Dzień zerowy, urlop startuje. Obwodnicą tylko w jedną stronę, rower czekał w garażu firmowym. 
Poniedziałek, 16 sierpnia 2021 Kategoria Praca

do pracy

Ulewa, nie da się wrócić rowerem. Ciemno, błyski, i potężna ulewa, nasilająca się, czekałem, Zwlekałem z wyjściem do 20:00. 
Niedziela, 15 sierpnia 2021 Kategoria Grawele, Kółka do 75 km

niedzielne kółko po lekkim terenie


Udany wyskok na pobliskie żwirki. Wieczorem czuć już jesień, chociaż lato. 

  • DST 81.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 26.27km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl