Wpisy archiwalne w kategorii
Trasa ponad 200
Dystans całkowity: | 6855.00 km (w terenie 57.00 km; 0.83%) |
Czas w ruchu: | 243:48 |
Średnia prędkość: | 24.38 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 228.50 km i 9h 22m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 24 kwietnia 2025
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
gościnie, MZO (Mazowieckie Zagłębie Owocowe)
Odświeżyłem trasę sprzed 2-3 lat, nie wiem, kto ją narysował, ale jest doskonała. Na początek 100 km sadów, krótkie odcinki, non stop skręcanie prawo, lewo. Na początku podobało mi się, ale po 50 km, bez żadnego urozmaicenia, zacząłem czuć się jak w matrix. Gdzie bym nie skręcił tam kwitnące drzewka na biało. Ale trasa jest perfekcyjna, w drugiej części prowadzi przez dolinkę Jeziorki. Piękna trasa, zielono, wilgoć, zacieniona, droga to taka stara, ubita szutrówka, albo coś twardego, co nawet susza nie daje jej rady, mnóstwo bagien, zbiorników wodnych, strumyków, mostków. Polecam, odświeżyłem ją, kiedyś to był bardzo popularny ślad, wiele osób kopiowało sobie. A poza tym kształt jej podobał mi się, coś mi przypomina, ale nie wiem co. Być może, że nie jest to klasyczne koło, tylko takie trochę rozrzutne, jeśli chodzi o najkrótszą drogę do celu.


- DST 208.00km
- Czas 08:12
- VAVG 25.37km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 października 2024
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
wyprawka bolimowska
Początek to kręcenie się po puszczy bolimowskiej, szutrami pierwszej klasy. Dziś była złota polska jesień, full colour, wszystko było ładne, słońce zrobiło robotę. Powrót klimatycznymi wąskimi, pełnymi zakrętów asfaltami, na przecinki szutrami, sporo mijałem lokalnych rzeczek, kładek, mostów. Po drodze znalazło się parę fajny miejsc , żeby posiedzieć i kawę odpalić na camping gazie. Podobało mi się cały czas przelot, zero ujebów, krzaczorów, i dróg zakończonych polem. Nic tylko jechać. Nie wiedziałem, żeby wjechać do Tarczyna trzeba trochę się powspinać, a później już cały czas z góry, aż do Wisły.


















- DST 230.00km
- Czas 09:12
- VAVG 25.00km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 września 2024
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Dalsza północ, czyli Kurpie
Kurpie historycznie to była taka kraina do której można było czmychnąć i zniknąć, jeśli ktoś był na bakier z prawem, oskarżony, słusznie, czy niesłusznie. W ogromnych lasach, nieprzebytych bagnach, człowiek rozpływał się, a ludność przeważnie zajmowała się myślistwem, rybołówstwem i zbieractwem. Lud kurpiowski czasami nazywano polskimi Indianami. Tyle wyczytałem z pamiątkowej tablicy, zaciekawiony, pojechałem sprawdzić, czy zachowały się jakieś ślady po dawnej specyfice tego miejsca. Miejsce jest klimatyczne, ogromne lasy, wioski ze starymi drewnianymi chatami, niektóre zapadają się w czasie, inne odnowione, pomalowane z zachowaniem regionalnej kolorystyki. I wiadomo, sporo współczesności, dacze, letnicy, mam wrażenie, że teraz tego było dużo więcej niż ostatnio 5 lat temu jak tam "wizytowałem". Wiatr mi sprzyjał, ruszyłem pod słońce o świcie w kierunku wschodnim, za Brokiem wykręcam na zachód i na powrocie jadę znowu pod słońce. Na początku od razu zamarzłem, ale od Łochowa czułem jak zaczynam powoli odtajać, trwało to z godzinę, jedyny plus takiego zamarznięcia to, to, że nie uszczuplam zapasów wody. Spotkałem się ze wszystkimi zjawiskami na drodze: petarda szutry przy wale na Bugu, łąki, krowy, konie, wiadomo tereny zalewowe, rozpędzone bmw i mijanie na trzeciego na wiejskiej drodze, korzenie, piachy, kamienie też były. Ale w większości jechałem lokalnymi asfaltami, wąskie, popękane, znikomy ruch, sporo szutrów zostało wyasfaltowanych, zniknęła ładna parokilometrowa szutrowa trasa z czarnego żużlu wzdłuż Narwi. To był debiut roweru, w końcu nic nie trzeszczało, skrzypiało, nic, oprócz plastiku na kasku i skóry na bucie. Kiedyś były skutecznie zagłuszane przez jęki i stęki starej ramy.
A cały dzień dyspensy, nie musiałem spieszyć się, tylko tu postój, tam fotka, posiedzieć pod drzewem, popatrzeć na rzekę. O takie podróżowanie coraz bardziej cenię.

Narew, przystanek na falafela

at down









A cały dzień dyspensy, nie musiałem spieszyć się, tylko tu postój, tam fotka, posiedzieć pod drzewem, popatrzeć na rzekę. O takie podróżowanie coraz bardziej cenię.

Narew, przystanek na falafela

at down









- DST 239.00km
- Czas 09:48
- VAVG 24.39km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 maja 2024
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Mazurska poniewierka_dzień 2
Za Mrągowem, w okolicach jez. Sarz, jest błąd trasy. Przedzierałem się przez las, niestety wkrótce droga zniknęła, gdy wydostałem się z lasu to na pole ogrodzone drutem kolczastym. Przedarłem się jakoś, gdy wybrnąłem, wyszedłem na betonową drogę, fajna przestrzeń, pola, łąki, wijąc się ta betonówka. Niestety prowadziła do dużego gospodarstwa, dawny PGR, gdzie farmer nie chciał przepuścić. Za tym jego gospodarstwem była spoko droga, widzę to na mapie, ale powiedział, że na tyłach nie ma żadnej drogi. Niestety jedną opcją był powrót i jazda DK 16, wąsko, TIRY, upalny dzień rozkręcony już na 100%. Poza tym, same pozytywy, zdarzyły się tego dnia. I do tego świetna trasa DDR po byłym nasypie kolejowym, z Biskupca do Szczytna. A później lasy, że hej. W Niedzicy jestem koło 14-15:00 jakiś atomowy wiatr w twarz na końcówce, świetny wyjazd do samego końca.







- DST 195.00km
- Czas 08:58
- VAVG 21.75km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 maja 2024
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Mazurska poniewierka_dzień 1
Ostrołęka byłe miasto wojewódzkie, odległe 100 km od M, jest taką bramą na Mazury, trzeba tylko przejechać przez Kurpie, których nie sposób przecenić. Jednak, żeby tam dostać się z M, trzeba wstać rano, możliwe, że jestem pierwszy, tuż za ptactwem, pociąg 5:03 z sąsiedniej Kobyłki, a później przesiadka w Tłuszczu i 1h i 20 min i wysiadam w Ostrołęce. Od razu falstart, wyznaczyłem w innym miejscu dworzec główny, na szczęście to miasto leży nad rzeką, nad nią przerzucone są mosty, a tam są nawet dwa i to obok siebie. A wylotówka na Ruciane to trzeba przeprawić się przez jeden z nich, w zasadzie obojętne który. Nie odpalam nawet nawigacji. Przeprawiam się tym bardziej kameralnym, ładny widok z mostu na zieloną, dolinkę, którą wije się Narew.
Lubię te tereny, szczególnie, tą magiczną granicę pomiędzy dwoma światami, kulturami, gdy zmienia się architektura, a przyroda z płaszczyzn przemienia się w pagórki.
A to zjawisko najlepiej uchwytne jest na rowerze. Bardzo udany wyjazd, rower bez awarii przejechał, na koniec udało się z noclegiem. Mazury przyjazne, to kraina z wieloma szerokimi, szutrami, chociaż trochę zniszczone przez ruch samochodowy. Ale o wiele lepiej przemieszczać się siecią szutrów, niż tymi wąskimi, krętymi asfaltami. Kurpie to odkrycie dopiero, może jeszcze się tam wybiorę jeszcze i kiedyś.

Zachód słońca na dojeździe na nocleg w Orle, piękna trasa z Giżycka.

Pierwszy przystanek i pierwszy łyk wody. Most nad Szkwą, dopływ Narwi.

Kurpie,

tutaj, gdzieś mniej więcej przebiegała granica pomiędzy II RP a Germanią.

szutry nad Rucianym, tarka, a może nawet więcej

mazurski klasyk złapany

im dalej na północ, tym ładniej

moje ulubione otwarte przestrzenie

kończy się dzień.
Lubię te tereny, szczególnie, tą magiczną granicę pomiędzy dwoma światami, kulturami, gdy zmienia się architektura, a przyroda z płaszczyzn przemienia się w pagórki.
A to zjawisko najlepiej uchwytne jest na rowerze. Bardzo udany wyjazd, rower bez awarii przejechał, na koniec udało się z noclegiem. Mazury przyjazne, to kraina z wieloma szerokimi, szutrami, chociaż trochę zniszczone przez ruch samochodowy. Ale o wiele lepiej przemieszczać się siecią szutrów, niż tymi wąskimi, krętymi asfaltami. Kurpie to odkrycie dopiero, może jeszcze się tam wybiorę jeszcze i kiedyś.

Zachód słońca na dojeździe na nocleg w Orle, piękna trasa z Giżycka.

Pierwszy przystanek i pierwszy łyk wody. Most nad Szkwą, dopływ Narwi.

Kurpie,

tutaj, gdzieś mniej więcej przebiegała granica pomiędzy II RP a Germanią.

szutry nad Rucianym, tarka, a może nawet więcej

mazurski klasyk złapany

im dalej na północ, tym ładniej

moje ulubione otwarte przestrzenie

kończy się dzień.
- DST 209.00km
- Czas 08:38
- VAVG 24.21km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 września 2023
Kategoria Trasa ponad 200, Grawele
międzystanowa żużlówka
Jechało mi się dobrze, pomimo wiatru w twarz, który skutecznie zagłuszał muzykę. W zasadzie wszystkie odcinki były fajne, MPK, lasy i szerokie szutry, za Lipinkami do stawów podobnie, przed Dęblinem po kostce, do Puław między sadami, a Kazimierz to mój klasyk, coraz rzadziej odnawiany, parę wąwozów, może niepotrzebnie zmyliłem droge i wpych wąwozem w Rąblowie, można bylo ominąć, przez Kazimierski Park, trasa tym razem prowadzi wzniesieniami, szutrówki, trochę gliny i patyków, doliną byłoby łatwiej, ale już kiedyś nią jechałem.


- DST 202.00km
- Czas 09:26
- VAVG 21.41km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 lipca 2023
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
wyprawka po jabłka
Pomimo wiszącej chmury burzowej, ciekawość zwyciężyła i pojechałem przyjrzeć się jeszcze raz terenom sadowniczym na południu Mazowsza. Trochę szkoda, że dojazdówka do Czerska to 70 km, bo miejsce ma możliwości, sporo krętych szuterów, trochę pofalowań, jazda wzdłuż starorzeczy Wisły, między tysiącami ton jabłek, wiśni i czereśni. W końcówce uratowała mnie tłocznia soków, gdzie "posiliłem się" i zrobiłem zapasy pięcioma litrami naturalnego soku z jabłek, który pomógł mi postawić nogi na korbie.






- DST 234.00km
- Czas 09:52
- VAVG 23.72km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 lipca 2023
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Południowe Mazowsze
Znudziło mi się jeżdżenie po przetartych ścieżkach, żeby zobaczyć coś nowego muszę tłuc się co najmniej 4h po wyjeżdżonym terenie . A chciałem od pierwszego kilometra znaleźć się gdzieś na świeżo. Jeżdżąc autem po S8 w okolicach Białobrzegów, podobała mi się ta pofalowana i porośnięta sadami okolica. To z tych powodów znalazłem się o 7:00 w puszczy Bolimowskie, a dalej pod wiatr na południe, przez tereny, które potocznie i w żargonie turystyczno-rowerowym nazywa się Mazowiecką Toskanią, fajnie tam, ale Toskania jest jednak inna, stąd raczej nie przyszłoby Italczykom nazywać Toskanii – dużą Mazowią. Pierwsza dłuższa przerwa i popas nad Pilicą, w okolicach najdłuższego drewnianego mostu, później drogami własności PGL, które były wygodne, szerokie, puste i wykonane z dobrze ubitego kamyka. Później były wioski, skrzyżowania posypane piaskiem, owady obijały się o kask i okulary, jechałem i odliczałem kilometry do półmetka. W końcu Radom, i 500 metrów rowerowej autostrady i Pad Thai, tankownie bidonów na full, chociaż wody już nie przyswajam, kombinuje trochę z sokiem z grejpfruta, izotonikiem i sokiem pomidorowym. Na kolejną taką wyrypę w słońcu trzeba zabrać tabletki z mikroelementami. Później lasy kozienickie, dużo szuteru, przecinam sporo asfaltówek o statusie DW, DK, przed którymi zdzieram klocki hamulcowe. Teraz to jest z wiatrem, trochę z górki, idealnie, na razie w myślach odpuszczam ewakuacje pociągiem w Warce. Do sprawdzenia jest okolica rezerwatu Guść, gdzie jest odbicie na zachód i północ, zjeżdżam z szuterlandii w jakieś totalne Piece of(i) Shit, piachy, korzenie i wszystko co może wplątać się w szprychy. Od Warki zaczynają się nadwiślane sady, które dobrze wspominam z ostatniej jesiennej wycieczki, nie chce mi się jechać fragmentem wałem, do Kalwarii lecę DK, ruch spory, ale jest szutrowe pobocze. Tam kawa i ciastko i na lampkach do M. Do mety dobijam o 22:30, zamykam furtkę i zaczyna padać deszcz.
p.s. trasa częściowo po śladzie MG 2022.










p.s. trasa częściowo po śladzie MG 2022.










- DST 326.00km
- Czas 13:24
- VAVG 24.33km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 października 2022
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Jesienne okno pogodowe
Za Radomiem skręcam w las kozienicki, idealnie utwardzona droga, z białego kamyka, i tak do samej Warki, lasy, szutery, jesienne słońce, sporo mostków, cieków wodnych i kolorów, gdzieś w międzyczasie singiel grzbietem wydmy, wąski, kręty, oznaczony czarnym. Później już za Warką zaczynają się sady jabłkowe, drzewka obwieszone owocami, zbiory. Wąskimi drogami pomykają traktory, ciągną za sobą wagony przyczepek załadowane skrzyniami. Widok od strony południowej na ruiny zamku w Czersku, z najlepszej strony. Zjazd z góry zamkowej szybszy niż podjazd, trzeba dobrze ścisnąć klamki, przy podstawie skręt w szuter przecinający sad, w kierunku przeprawy przez Wisłę na DK 50. Ta koszmarna, remont mostu, wypełniona ciężarówkami, przeciskam się jakoś, zdobyta przestrzeni łatwo nie oddam, czarna naczepa przede mną, za mną mruczy diesel białej Scanii. Za rzeką zbiegam po schodach z nasypu i czarną, z żużlu drogą jadę do Podbieli, skąd jest najlepszy wjazd na czerwoną drogę w MPK. Za Otwockiem jadę w jakimś syfie komunikacyjnym, masowy powrót z pracy, a ja w kierunku wiszącego mostka nad Świdrem. Dalej jest całkiem, całkiem droga w kierunku poligonowego lasu w Okuniewie. Cisnę już, po lewej słońce kładzie się, zbliża się do linii horyzontu, a ja nie mam ochoty kaliskich mostów jechać w ciemnościach, udało się jadę je w szarościach. W Osowie zatrzymuje się koło muzeum w budowie i dojadam resztki miodu, w zasadzie blisko, ale nie spieszy się, to wyjazd prezentowy na 49 urodziny. Czeka mnie jeszcze pusta szeroka ddera, na której są tysiące rozrzuconych szkieł, jedno z nich wbija się w oponę, słyszę syk ulatniającego się powietrza, mleczko nie zasklepiło dziury, rower uwalony, na uwaloną oponę zakładam dętkę.
















- DST 215.00km
- Czas 08:24
- VAVG 25.60km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 lipca 2022
Kategoria Trasa ponad 200, Grawele
szutrobranie
Przejechałem fragment trasy tegorocznego maratonu GM 500 na tak zwany krzywy ryj. Nie chciało mi się nic wymyślać, ciekawy byłem jak dobrane są poszczególne odcinki i chciałem przekonać się czy ma to dla mnie sens, a poza tym wydarzenie ma miejsce miesiąc po fakcie oficjalnego wyścigu. Potwierdzam trasa świetnie przygotowana, drogi dobrej jakości i przejezdności. Na trasę wbiłem się w NDM, a odpuściłem w puszczy Bolimowskiej, gdzie ładna DDR zachęciła mnie do teleportowania się na koleje mazowieckie. Do ponad programowych atrakcji i wydarzeń zaliczam trzy ataki psów, tym razem były to osobniki większe, takie do pasa, nie byle jakie. Na szczęście motywacje miały małą, najedzone, zadbane przez swoich właścicieli, zbyt długo mnie nie goniły. Tak to mniej więcej wyglądało, od Iławy już nie robiłem zdjęć.

Zakroczym



Droga do Czerwińska nad Wisłą

Wjazd do Czerwińska nad Wisłą

most na DK50, Wyszogród,

polny łącznik do nadwiślanych szuterów

kompozycje.

wzdłuż Wisły,

reset w Płocku


Zakroczym



Droga do Czerwińska nad Wisłą

Wjazd do Czerwińska nad Wisłą

most na DK50, Wyszogród,

polny łącznik do nadwiślanych szuterów

kompozycje.

wzdłuż Wisły,

reset w Płocku

- DST 264.00km
- Czas 12:17
- VAVG 21.49km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze