Wpisy archiwalne w kategorii
Trasa ponad 200
| Dystans całkowity: | 7921.00 km (w terenie 57.00 km; 0.72%) |
| Czas w ruchu: | 288:51 |
| Średnia prędkość: | 24.27 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
| Liczba aktywności: | 35 |
| Średnio na aktywność: | 226.31 km i 9h 19m |
| Więcej statystyk | |
Piątek, 15 sierpnia 2025
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
W samo południe, w słońcu

Sprawdzam pogodę, jest ten dzień, mam wolne, jest święto. Przezornie trzymam się rzek, że jakby cos poszło nie tak, to najwyżej wrzucą mnie do wody, żeby schłodzić, a widoki na meandrujące rzeki po równinie zawsze dobrze wpływały na mnie. Tym bardziej, że przezornie do widelca zamocowałem 2x2L butelki z mineralną, i zabrałem tubkę z pastylkami elektrolitu. Oprócz tego miałem 2 bułki i 4 polne ogórki, które wyhodowałem sam czyli I made it myself,, nożyk, i tyle jeśli chodzi o jedzenie. Od razu nie potwierdzam, że trzeba ciągłe jeść, bo bomba, trąba i tak dalej. U mnie się to nie sprawdza, ja właściwie wolę na pusto w żołądku. Chociaż w planie była jakaś zupa w Pułtusku, ale na rynku termometr pokazał mi 37,5C i bez zatrzymywania pojechałem chłodzić się wiatrem. Również nie robiłem zdjęć, musiałbym zatrzymać się i wtedy udar pewny. Niestety były piaszczyste odcinki, bo drogi już zaczęły sie rozpuszczać, Mazowsze to morze piachu, także nie było o nie trudno. Ale sporo odcinków utwardzonych z nowym szuterem na szczęcie też było.
- DST 215.00km
- Czas 08:49
- VAVG 24.39km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 czerwca 2025
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Głos znad granicy, d.1
Wycieczka w celach towarzyskich, skorzystałem z zaproszenia. Trasa przełomem Bugu na wschód, później słynna stadnina koni w Janowie Podlaskim, i na południe wzdłuż granicy. Do Włodawy w całości DK 816, która ma gładki asfalt i prawie zerowy ruch. A na powrocie do Terespola następnego dnia, trochę kombinowałem, i szukałem lokalnych dróg blisko granicy.






- DST 241.00km
- Czas 10:10
- VAVG 23.70km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 czerwca 2025
Kategoria Trasa ponad 200
S17
Zostałem zaproszony na grilla do Lublina, niestety przed Lublinem dowiedziałem się, że grill będzie w innym miejscu, też miasto na L. I tak już witałem się z gąską a tu trzeba kręcić dodatkowo z 30 keamów. Jechałem wzdłuż S-ki, w sumie to jakiś pomysł, szybciej niż motać się po lasach. Średnią popsuł mi w końcówce szuter z grubego kamienia, w którym moje 28 mm koło zapadało się. Był spacer z 1,5 km, a tak poza tym to sam asfalt, minimalnie jakiś szutrowe odcinki.I piękny las kozłowiecki, wąska, asfaltową drogą, z blokadą dla aut, route 21.
- DST 206.00km
- Czas 07:20
- VAVG 28.09km/h
- Sprzęt CA
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 maja 2025
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Mazurski szwendacz, odc.2
Jadę i zastanawiam się, dlaczego jeżdżę zawsze sam, i olśniło mnie. Kto chciałby jeździć z gościem, który jeździ od świtu do zmierzchu, niewiele go interesuje poza linią horyzontu, na obiekty sakralne tylko rzuca spojrzenie kątem oka, rzadko i tylko z konieczności ugaszenia pragnienia zatrzymuje się przy sklepach, a sika wtedy, gdy przy okazji warto coś utrwalić na cyfrowej matówce. Mazury najbardziej podobają mi się na odcinku od Mikołajek do Węgorzewa, Kętrzyna. Później droga do zabytkowego Raszla, cały czas pod górę, zgodnie z zasadą, średniowieczne miasto broni się ukształtowaniem terenu. Dalej w kierunku na Olsztyn, już pod wiatr, wypłaszcza się, drogi dziurawe, wertepy, rzuca kołem, barana mocno trzymam za rogi, żeby się nie wymknął. Zdążyłem na nocleg przed zamknięciem "biedry", nakupiłem orzechów, czekoladę, sok pomarańczowy i wszystko z premedytacją wciągnąłem późnym wieczorem.



więcej tutaj



więcej tutaj
- DST 210.00km
- Czas 10:10
- VAVG 20.66km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 maja 2025
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Mazurski szwendacz, odc.1
Wyjazd w celach terapeutycznych, przez Kurpie na Mazury. Kurpie przyjazne, jechałem jak panisko asfaltem, z wydzielonym dodatkowym pasem rowerowym, normalna rowerostrada. Obok Kurpiowie pędzili swoimi bawarkami, a ja na spokojnie obserwowałem pejzaż wielkiej środkowo europejskiej równiny. Folkloru ludowego nie spotkałem, same kostki późny Gierek, ale i zbytnio nie szukałem.
I tak jadę wąskim asfaltem, skręcam w szutrówkę, parę zakrętów, kałuż, i wyjeżdżam w okolicach Soplicowa, a tam już inna zabudowa, inny typ domów, więcej starej cegły. Jest zmiana, kończą się piachy, małe sosenki, a zaczynają się lasy, rzeki, bagna, jeziora, królestwo plemion pruskich.
Mazury przed sezonem, toną w zieleni, drogi puste. Nogi kręcą, a głowa odpoczywa.


I tak jadę wąskim asfaltem, skręcam w szutrówkę, parę zakrętów, kałuż, i wyjeżdżam w okolicach Soplicowa, a tam już inna zabudowa, inny typ domów, więcej starej cegły. Jest zmiana, kończą się piachy, małe sosenki, a zaczynają się lasy, rzeki, bagna, jeziora, królestwo plemion pruskich.
Mazury przed sezonem, toną w zieleni, drogi puste. Nogi kręcą, a głowa odpoczywa.


- DST 194.00km
- Czas 08:34
- VAVG 22.65km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 kwietnia 2025
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
gościnie, MZO (Mazowieckie Zagłębie Owocowe)
Odświeżyłem trasę sprzed 2-3 lat, nie wiem, kto ją narysował, ale jest doskonała. Na początek 100 km sadów, krótkie odcinki, non stop skręcanie prawo, lewo. Na początku podobało mi się, ale po 50 km, bez żadnego urozmaicenia, zacząłem czuć się jak w matrix. Gdzie bym nie skręcił tam kwitnące drzewka na biało. Ale trasa jest perfekcyjna, w drugiej części prowadzi przez dolinkę Jeziorki. Piękna trasa, zielono, wilgoć, zacieniona, droga to taka stara, ubita szutrówka, albo coś twardego, co nawet susza nie daje jej rady, mnóstwo bagien, zbiorników wodnych, strumyków, mostków. Polecam, odświeżyłem ją, kiedyś to był bardzo popularny ślad, wiele osób kopiowało sobie. A poza tym kształt jej podobał mi się, coś mi przypomina, ale nie wiem co. Być może, że nie jest to klasyczne koło, tylko takie trochę rozrzutne, jeśli chodzi o najkrótszą drogę do celu.


- DST 208.00km
- Czas 08:12
- VAVG 25.37km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 października 2024
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
wyprawka bolimowska
Początek to kręcenie się po puszczy bolimowskiej, szutrami pierwszej klasy. Dziś była złota polska jesień, full colour, wszystko było ładne, słońce zrobiło robotę. Powrót klimatycznymi wąskimi, pełnymi zakrętów asfaltami, na przecinki szutrami, sporo mijałem lokalnych rzeczek, kładek, mostów. Po drodze znalazło się parę fajny miejsc , żeby posiedzieć i kawę odpalić na camping gazie. Podobało mi się cały czas przelot, zero ujebów, krzaczorów, i dróg zakończonych polem. Nic tylko jechać. Nie wiedziałem, żeby wjechać do Tarczyna trzeba trochę się powspinać, a później już cały czas z góry, aż do Wisły.


















- DST 230.00km
- Czas 09:12
- VAVG 25.00km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 września 2024
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Dalsza północ, czyli Kurpie
Kurpie historycznie to była taka kraina do której można było czmychnąć i zniknąć, jeśli ktoś był na bakier z prawem, oskarżony, słusznie, czy niesłusznie. W ogromnych lasach, nieprzebytych bagnach, człowiek rozpływał się, a ludność przeważnie zajmowała się myślistwem, rybołówstwem i zbieractwem. Lud kurpiowski czasami nazywano polskimi Indianami. Tyle wyczytałem z pamiątkowej tablicy, zaciekawiony, pojechałem sprawdzić, czy zachowały się jakieś ślady po dawnej specyfice tego miejsca. Miejsce jest klimatyczne, ogromne lasy, wioski ze starymi drewnianymi chatami, niektóre zapadają się w czasie, inne odnowione, pomalowane z zachowaniem regionalnej kolorystyki. I wiadomo, sporo współczesności, dacze, letnicy, mam wrażenie, że teraz tego było dużo więcej niż ostatnio 5 lat temu jak tam "wizytowałem". Wiatr mi sprzyjał, ruszyłem pod słońce o świcie w kierunku wschodnim, za Brokiem wykręcam na zachód i na powrocie jadę znowu pod słońce. Na początku od razu zamarzłem, ale od Łochowa czułem jak zaczynam powoli odtajać, trwało to z godzinę, jedyny plus takiego zamarznięcia to, to, że nie uszczuplam zapasów wody. Spotkałem się ze wszystkimi zjawiskami na drodze: petarda szutry przy wale na Bugu, łąki, krowy, konie, wiadomo tereny zalewowe, rozpędzone bmw i mijanie na trzeciego na wiejskiej drodze, korzenie, piachy, kamienie też były. Ale w większości jechałem lokalnymi asfaltami, wąskie, popękane, znikomy ruch, sporo szutrów zostało wyasfaltowanych, zniknęła ładna parokilometrowa szutrowa trasa z czarnego żużlu wzdłuż Narwi. To był debiut roweru, w końcu nic nie trzeszczało, skrzypiało, nic, oprócz plastiku na kasku i skóry na bucie. Kiedyś były skutecznie zagłuszane przez jęki i stęki starej ramy.
A cały dzień dyspensy, nie musiałem spieszyć się, tylko tu postój, tam fotka, posiedzieć pod drzewem, popatrzeć na rzekę. O takie podróżowanie coraz bardziej cenię.

Narew, przystanek na falafela

at down









A cały dzień dyspensy, nie musiałem spieszyć się, tylko tu postój, tam fotka, posiedzieć pod drzewem, popatrzeć na rzekę. O takie podróżowanie coraz bardziej cenię.

Narew, przystanek na falafela

at down









- DST 239.00km
- Czas 09:48
- VAVG 24.39km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 maja 2024
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Mazurska poniewierka_dzień 2
Za Mrągowem, w okolicach jez. Sarz, jest błąd trasy. Przedzierałem się przez las, niestety wkrótce droga zniknęła, gdy wydostałem się z lasu to na pole ogrodzone drutem kolczastym. Przedarłem się jakoś, gdy wybrnąłem, wyszedłem na betonową drogę, fajna przestrzeń, pola, łąki, wijąc się ta betonówka. Niestety prowadziła do dużego gospodarstwa, dawny PGR, gdzie farmer nie chciał przepuścić. Za tym jego gospodarstwem była spoko droga, widzę to na mapie, ale powiedział, że na tyłach nie ma żadnej drogi. Niestety jedną opcją był powrót i jazda DK 16, wąsko, TIRY, upalny dzień rozkręcony już na 100%. Poza tym, same pozytywy, zdarzyły się tego dnia. I do tego świetna trasa DDR po byłym nasypie kolejowym, z Biskupca do Szczytna. A później lasy, że hej. W Niedzicy jestem koło 14-15:00 jakiś atomowy wiatr w twarz na końcówce, świetny wyjazd do samego końca.






- DST 195.00km
- Czas 08:58
- VAVG 21.75km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 maja 2024
Kategoria Grawele, Trasa ponad 200
Mazurska poniewierka_dzień 1
Ostrołęka byłe miasto wojewódzkie, odległe 100 km od M, jest taką bramą na Mazury, trzeba tylko przejechać przez Kurpie, których nie sposób przecenić. Jednak, żeby tam dostać się z M, trzeba wstać rano, możliwe, że jestem pierwszy, tuż za ptactwem, pociąg 5:03 z sąsiedniej Kobyłki, a później przesiadka w Tłuszczu i 1h i 20 min i wysiadam w Ostrołęce. Od razu falstart, wyznaczyłem w innym miejscu dworzec główny, na szczęście to miasto leży nad rzeką, nad nią przerzucone są mosty, a tam są nawet dwa i to obok siebie. A wylotówka na Ruciane to trzeba przeprawić się przez jeden z nich, w zasadzie obojętne który. Nie odpalam nawet nawigacji. Przeprawiam się tym bardziej kameralnym, ładny widok z mostu na zieloną, dolinkę, którą wije się Narew.
Lubię te tereny, szczególnie, tą magiczną granicę pomiędzy dwoma światami, kulturami, gdy zmienia się architektura, a przyroda z płaszczyzn przemienia się w pagórki.
A to zjawisko najlepiej uchwytne jest na rowerze. Bardzo udany wyjazd, rower bez awarii przejechał, na koniec udało się z noclegiem. Mazury przyjazne, to kraina z wieloma szerokimi, szutrami, chociaż trochę zniszczone przez ruch samochodowy. Ale o wiele lepiej przemieszczać się siecią szutrów, niż tymi wąskimi, krętymi asfaltami. Kurpie to odkrycie dopiero, może jeszcze się tam wybiorę jeszcze i kiedyś.

Zachód słońca na dojeździe na nocleg w Orle, piękna trasa z Giżycka.

Pierwszy przystanek i pierwszy łyk wody. Most nad Szkwą, dopływ Narwi.

Kurpie,

tutaj, gdzieś mniej więcej przebiegała granica pomiędzy II RP a Germanią.

szutry nad Rucianym, tarka, a może nawet więcej

mazurski klasyk złapany

im dalej na północ, tym ładniej

moje ulubione otwarte przestrzenie

kończy się dzień.
Lubię te tereny, szczególnie, tą magiczną granicę pomiędzy dwoma światami, kulturami, gdy zmienia się architektura, a przyroda z płaszczyzn przemienia się w pagórki.
A to zjawisko najlepiej uchwytne jest na rowerze. Bardzo udany wyjazd, rower bez awarii przejechał, na koniec udało się z noclegiem. Mazury przyjazne, to kraina z wieloma szerokimi, szutrami, chociaż trochę zniszczone przez ruch samochodowy. Ale o wiele lepiej przemieszczać się siecią szutrów, niż tymi wąskimi, krętymi asfaltami. Kurpie to odkrycie dopiero, może jeszcze się tam wybiorę jeszcze i kiedyś.

Zachód słońca na dojeździe na nocleg w Orle, piękna trasa z Giżycka.

Pierwszy przystanek i pierwszy łyk wody. Most nad Szkwą, dopływ Narwi.

Kurpie,

tutaj, gdzieś mniej więcej przebiegała granica pomiędzy II RP a Germanią.

szutry nad Rucianym, tarka, a może nawet więcej

mazurski klasyk złapany

im dalej na północ, tym ładniej

moje ulubione otwarte przestrzenie

kończy się dzień.
- DST 209.00km
- Czas 08:38
- VAVG 24.21km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze









