Niedziela, 7 grudnia 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
szare miraże

brrrr, ale szaro, trudno powiedzieć czy tak jest, czy tylko się wydaje. Aż musiałem przejść na playlistę polskie przeboje z moich lat. I tam trafiła mi się piosenka z tekstem "szare miraże". Pojechałem tam, żeby nikt z was nie musiał. Nad samym Bugiem droga po całej szerokości w wodzie, musiałem brodzić po szuwarach.
- DST 75.00km
- Czas 03:15
- VAVG 23.08km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 listopada 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
GriZZLE_zero
W końcu mam czas i warunki poprawiły sie.
- DST 30.00km
- Czas 01:19
- VAVG 22.78km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 listopada 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 150 km
Biała Rzeka
jej starorzecza, tam się pokręciłem. Teren ciekawy, zapomniane odnogi Wisły, wierzby, jesień, smutne niebo, a później przebiło się słońce. To takie miejsca, które ciągle omija się, jadąc najpopularniejszą rowerową drogą Mazowsza.








- DST 125.00km
- Czas 05:19
- VAVG 23.51km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 października 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
rez. Dębinka
A jak przestało padać, to pojechałem do rez. Dębinka, którego piaszczyste drogi kiedyś były przeszkodą, gdy wracałem z Podlaskiej trasy. Blisko domu, a tu trzeba było jeszcze pokonać piaski rezerwatu. Dlatego dawno nie odwiedzałem tego miejsca, zawsze byłem tam po ciemku, i kojarzył mi się z pchaniem, albo zarzucaniem tylnym kolem. A dziś pojechałem tam specjalnie, inna jakość. Dodatkowo obczaiłem, jak objechać Radzymin, wcale go nie widząc, co prawie udało się. Rez. Dębinka ciekawy, piękne drzewa, i taka miękka amortyzująca ziemia, chyba pod spodem jest jakieś bagienko. A po piaszczystej drodze nie ma już śladu.






- DST 70.00km
- Czas 04:04
- VAVG 17.21km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 października 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
Błysnęło słońce
ale później wszystko wróciło do jesiennej normy i jest po staremu. Odmroziłem sobie stopy. Ale widziałem w CR drogie skarpety Endury z merino, i sobie kupię - podwójne, może cos to zmieni. Znalazłem nowe wierzby. Obok budują wielką halę Panatonii.
p.s.
Udany objazd Radzymina od północno-zachodniej flanki.



p.s.
Udany objazd Radzymina od północno-zachodniej flanki.



- DST 49.00km
- Czas 02:10
- VAVG 22.62km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 września 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 150 km
Wyprawka po jabłka_wersja 2025
Już od samego świtu tłukę się koleją mazowiecką, zmarźnięty, przysłuchuje się rozmowom, "ach ten Karol, dobrze, że go mamy". Karol, jaki Karol, Karol papież, o co chodzi, chyba coś mnie minęło, jak zwykle nie nadganiam. Wyglądam przez okno, na zachód, nieskazitelna płaszczyzna nieba, nieprzeciętą żadnymi stratusami, cirrusami, gładka i czysta jak szkło. W oknie lewym, na wschód ogromna fala chmur, ołowianych, ciężkich, takich smutnych, które bezpowrotnie zasłonią słońce. To zapowiedź, że będę się musiał przyzwyczaić do skostniałych rąk i stóp, bo ubrałem się w wersję letnią.
Wyprawka wzdłuż Mazowieckiego Okręgu Owocowego, który wizytowałem, jak kwitły drzewka na wiosnę, a teraz sprawdzę owoce. Plusem tego miejsca jest to, że jest to w miarę zamożne miejsce, i drogi szutrowe prowadzące do sadów są dobrze utrzymane, no przecież jabłka nie mogą się potłuc. Dlatego lubię tam zrobić sobie jakąś przejażdżkę. Nie za często, bo taki gość może się znudzić, a i też gościowi może się znudzić. Pogoda w końcu okazała się łaskawa, ładnie te chmury zaczęły wyglądać, jak pojawiły się popołudniu rozpogodzenia. Odkrycie to stara willa zarośnięta kolorowym bluszczem, tam na schodkach przysiadłem i zjadłem. Minąłem sporo do sfocenia fajnych miejsc, bo niedziela pracowita, ludzie w sadach, szeroko otwarte bramy, co jakiś czas znudzony pies wyczuwa moją obecność, słyszę, biegnie i jazgocze przez podwórko. Monotonia dnia jego przerwana, z radości wściekle ujada. Słyszę, jak uderza łapami o asfalt, jest już przy tylnym kole. Niechętnie muszę przyspieszać, dociskać prędkość. Tak mijają mi pierwsze poranne godziny, rozgrzewam się, przełamując ten wschodni chłód i uciekając przed lokalną psiarnią, krętą drogą z rozsypanymi kamykami na poboczach.
Miałem cisnąć na Sochaczew, ale playlista na Spotify skończyła mi się pod Rawką Skierniewicką, i mi skończyła się melodia do dalszej jazdy. Do pociągu było tylko 20 minut. To skorzystałem, co innego, że z tych 20 minut zrobiło się jeszcze 25 minut spóźnienia, ale pięknie mnie przeprosili, także tyle.










Wyprawka wzdłuż Mazowieckiego Okręgu Owocowego, który wizytowałem, jak kwitły drzewka na wiosnę, a teraz sprawdzę owoce. Plusem tego miejsca jest to, że jest to w miarę zamożne miejsce, i drogi szutrowe prowadzące do sadów są dobrze utrzymane, no przecież jabłka nie mogą się potłuc. Dlatego lubię tam zrobić sobie jakąś przejażdżkę. Nie za często, bo taki gość może się znudzić, a i też gościowi może się znudzić. Pogoda w końcu okazała się łaskawa, ładnie te chmury zaczęły wyglądać, jak pojawiły się popołudniu rozpogodzenia. Odkrycie to stara willa zarośnięta kolorowym bluszczem, tam na schodkach przysiadłem i zjadłem. Minąłem sporo do sfocenia fajnych miejsc, bo niedziela pracowita, ludzie w sadach, szeroko otwarte bramy, co jakiś czas znudzony pies wyczuwa moją obecność, słyszę, biegnie i jazgocze przez podwórko. Monotonia dnia jego przerwana, z radości wściekle ujada. Słyszę, jak uderza łapami o asfalt, jest już przy tylnym kole. Niechętnie muszę przyspieszać, dociskać prędkość. Tak mijają mi pierwsze poranne godziny, rozgrzewam się, przełamując ten wschodni chłód i uciekając przed lokalną psiarnią, krętą drogą z rozsypanymi kamykami na poboczach.
Miałem cisnąć na Sochaczew, ale playlista na Spotify skończyła mi się pod Rawką Skierniewicką, i mi skończyła się melodia do dalszej jazdy. Do pociągu było tylko 20 minut. To skorzystałem, co innego, że z tych 20 minut zrobiło się jeszcze 25 minut spóźnienia, ale pięknie mnie przeprosili, także tyle.










- DST 183.00km
- Czas 06:06
- VAVG 30.00km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 września 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 150 km
Między Bugiem, a prawdą.....
Trasa ma swoje ciekawe elementy, jak już minę torowisko do T, to zbliżam się do równiny w jej czystej postaci, czysta forma płaskości przecięta idealnym paro kilometrowym asfaltem, o pobudzającej wyobraźnię nazwie Trakt Napoleoński. Czyżby "wódz" maszerował tędy 213 lat temu. Miejsce wydaje się mało zmienione, ciągnące się pola, miedze, pejzaż mógł być ten sam. Ciekawe w którą stronę, w nadziei, czy z widmem porażki, latem, czy zimą. Nie ma pewności, czy w ogóle maszerował, bo w okolicach W. takich traktów jest dużo. Pewne za to jest, że jeszcze parę lat temu, była to droga porządnie ubita ceglaną wysypką, tzw czerwona droga, a teraz to czarny, gładki asfalt, i jak wieje, to albo przegina rowerzystę do przodu, albo odwrotnie prostuje plecy. To bardziej pewna wiedza niż ta o Napoleonie.
Trakt kończy się w okolicach miejsca, gdzie urodził się K.C.Norwid, bądź spędził wczesne dzieciństwo, też jakoś wiąże się to ze sobą. Obaj bohaterzy zmierzali do Francji, jeden, żeby stamtąd zostać wygnanym i umrzeć, drugi, żeby żyć w goryczy i umrzeć. Nie będę już więcej pisał, bo tyle słów, a to dopiero 35 km drogi. Dodam, że spóźniłem się na spektakularny zachód słońca nad Bugiem, mam tam upatrzoną miejscówkę w okolicach Ś., a te 15 min. spędziłem pomiędzy wysokimi krzakami, i stamtąd widziałem piękną czerwoną tarczę. Dobrze, że biletów nie trzeba jeszcze na takie widoki kupować.



Trakt kończy się w okolicach miejsca, gdzie urodził się K.C.Norwid, bądź spędził wczesne dzieciństwo, też jakoś wiąże się to ze sobą. Obaj bohaterzy zmierzali do Francji, jeden, żeby stamtąd zostać wygnanym i umrzeć, drugi, żeby żyć w goryczy i umrzeć. Nie będę już więcej pisał, bo tyle słów, a to dopiero 35 km drogi. Dodam, że spóźniłem się na spektakularny zachód słońca nad Bugiem, mam tam upatrzoną miejscówkę w okolicach Ś., a te 15 min. spędziłem pomiędzy wysokimi krzakami, i stamtąd widziałem piękną czerwoną tarczę. Dobrze, że biletów nie trzeba jeszcze na takie widoki kupować.



- DST 102.00km
- Czas 03:55
- VAVG 26.04km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 września 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
Typical Mazovia at dawn
Mazowsza w Polsce i świecie to nie zna się wcale. Nie ma tu nic takiego, co zobaczyć chciałaby masowa turystyka. Drzewa, krzaki, sporo małych rzek, płynących w różnych rowach, płaszczyzny pól, gdzieś czytałem, że kiedyś było tu wielkie jezioro, i ciśnienie wody spowodowało, że jest to prawie idealna płasko. W sumie to wyjątkowa sprawa. W innych miejscach są góry, pagóry, wyżyny, jeziora, morze. A na Mazowszu lasy otaczające stolice, w nich wydmy, a i wierzby, ale tych to trzeba już dalej w interior wyjechać, bo blisko miasta to już deweloperka. Czasami są dni, że i krzaki jakoś ciekawiej wyglądają o swicie.














- DST 40.00km
- Czas 03:08
- VAVG 12.77km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 sierpnia 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 150 km, Górskie
Śniadanie na Przehybie
Wstałem wcześniej, żeby zdążyć na śniadanie na Przehybie, na którą wiedzie kręta, stroma i długa droga. Wjeżdżałem i nie odwracałem się do tyłu, żeby nie widzieć strużki potu, która ciągnie się i spływa w dół. Gdy wjechałem, podano królewskie śniadanie, numerek miałem 29. Obejrzałem delikatnie nieostra panoramę Tatr. Wiał atomowy wiatr, kask chciał mi porwać i cisnąć go w dół, ale chwyciłem go oburącz. Później wpadłem na najgłupszy pomysł dzisiejszego dnia, że zejdę szlakiem do szutrówki, po drugiej stronie zbocza i wtedy będę w Pieninach. Szlak, nie szlak, to jakieś gruzowisko było, nie mówiąc o jeździe, zejść trudno było, tam dopadł mnie rój much, które leciały za mną od dawna, tylko, jak przekraczałem 9 km/h na podjeździe to odklejały się, ale teraz co innego to ja byłem bezbronny. I tak idę, myśląc, że dawno tędy nikt nie szedł, niby na mapie jest, ale na używane nie wygląda, i gdy rumowisko zamieniło się w potok, to na pewno nie był szlak, zobaczyłem szutrówkę. Przedarłem się przez zarośla, strumyk, zbocze, i wskoczyłem na rower, barana za rogi, i w dół, wyrolowałem na koniec te muchy. Później pojechałem słynna drogą na czerwony klasztor, jak tam jest to, każdy wie miejsce popularne jak Morskie Oko. Jedyną rozkminę miałem czy uczcić widok na Trzy Korony Złotym Bażantem, niby w Polsce nie wolno, ale byłem na Słowacji a tam wolno. Wracałem i myślałem, że już czas kończyć ta przygodę. Coś trzeba zostawić do obejrzenia na next time. A rynek w Starym Sączu spodobał się mi, ma klimat.








- DST 120.00km
- Czas 06:29
- VAVG 18.51km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 sierpnia 2025
Kategoria Górskie, Grawele, Kółka do 75 km
Rożnowskie lake, piękna&bestia
Objazd jeziora grzbietami otaczających go górek. Czasami trzeba było zjechać, żeby kolejna podjechać i dalej .... Można o nim napisać dwie prawdy, prawdę grzbietu i prawdę doliny. Grzbiet jest piękny, ale trudno dostępny, strzeże go bestia stromych podjazdów, czasami rozrzucone ostre kamienie, nie ma łagodnej natury, na ostatnich kilometrach, przygotował zejście, zsunięcie się z rowerem prosto w szuwary. Dolina jest głośna, czuć zapachy palonego oleju, brzęku monet i niemocy ludzi sunących bulwarem na elektrykach, w tą i z powrotem.








- DST 60.00km
- Czas 03:52
- VAVG 15.52km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze









