Czwartek, 28 sierpnia 2025
Kategoria Grawele, Kółka do 150 km, Górskie
Śniadanie na Przehybie
Wstałem wcześniej, żeby zdążyć na śniadanie na Przehybie, na którą wiedzie kręta, stroma i długa droga. Wjeżdżałem i nie odwracałem się do tyłu, żeby nie widzieć strużki potu, która ciągnie się i spływa w dół. Gdy wjechałem, podano królewskie śniadanie, numerek miałem 29. Obejrzałem delikatnie nieostra panoramę Tatr. Wiał atomowy wiatr, kask chciał mi porwać i cisnąć go w dół, ale chwyciłem go oburącz. Później wpadłem na najgłupszy pomysł dzisiejszego dnia, że zejdę szlakiem do szutrówki, po drugiej stronie zbocza i wtedy będę w Pieninach. Szlak, nie szlak, to jakieś gruzowisko było, nie mówiąc o jeździe, zejść trudno było, tam dopadł mnie rój much, które leciały za mną od dawna, tylko, jak przekraczałem 9 km/h na podjeździe to odklejały się, ale teraz co innego to ja byłem bezbronny. I tak idę, myśląc, że dawno tędy nikt nie szedł, niby na mapie jest, ale na używane nie wygląda, i gdy rumowisko zamieniło się w potok, to na pewno nie był szlak, zobaczyłem szutrówkę. Przedarłem się przez zarośla, strumyk, zbocze, i wskoczyłem na rower, barana za rogi, i w dół, wyrolowałem na koniec te muchy. Później pojechałem słynna drogą na czerwony klasztor, jak tam jest to, każdy wie miejsce popularne jak Morskie Oko. Jedyną rozkminę miałem czy uczcić widok na Trzy Korony Złotym Bażantem, niby w Polsce nie wolno, ale byłem na Słowacji a tam wolno. Wracałem i myślałem, że już czas kończyć ta przygodę. Coś trzeba zostawić do obejrzenia na next time. A rynek w Starym Sączu spodobał się mi, ma klimat.








- DST 120.00km
- Czas 06:29
- VAVG 18.51km/h
- Sprzęt FELT
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!









