Wtorek, 30 stycznia 2018
Kategoria Praca
Luj jednozębny w białej ciężarówce
Wiatr pokazał dziś pazur. Piłuję centralnie pod niego, uderzenia silniejszych podmuchów spowalniają mnie do 16 kaemów. Przejeżdżając koła Shella postanawiam dotankować powietrza do kół. Kompresor jest tak niefortunnie ustawiony, że muszę zająć trochę miejsca na podjeździe. Szybko uwijam się i gdy już dokręcam plastikową zatyczkę, myślę o zanurzeniu się ponownie w wiatr, wyłania się biała ciężarówka. Kierowca zatrzymuje się i po chwili rusza, widocznie upatrzył dla siebie miejsce, gdzie uda mu się zmieścić między mnie a dystrybutor ileś tam ton. Mija mnie, ta cholerna przyczepa jest już tak blisko, że chwytam rower i odskakuję uderzając w szafki z płynami borygo. Nie przewidział, że droga zwęża się i jest łuczek i gdy w niego wchodził to tyłem, przyczepą zarzuciło w moim kierunku. Podjechałem, do niego, powiedziałem mu parę słów, ale cóż sprawiał wrażenie trochę nierozgarniętego. Jeden ząb w paszczy i skłonności mordercze wypisane na twarzy. Według prawa nic się nie stało, nie było krwi to i nawet mandat się nie należy. Czy miałem prawo zatarasować drogę? Chyba tak, w końcu ktoś tak ustawił pompkę, że pompujący zajmują jeden z dojazdów do dystrybutora, samochody osobowe, nawet dostawczaki zmieściłyby się bez problemu. To taka mała stacja, niepozorna, monotonna, o znikomym ruchu samochodowym, nigdy nie podejrzewałbym, że stąd wyłoni się niebezpieczeństwo. Co poradzić jak natrafi się na swojego luja w białej ciężarówce. Na adrenalinie i totalnym wkur...., przebijam się taranem przez wiatrzysko z zachodu.
- DST 54.00km
- Czas 02:45
- VAVG 19.64km/h
- Sprzęt Brennabor
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!