Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2019
Dystans całkowity: | 1599.00 km (w terenie 42.00 km; 2.63%) |
Czas w ruchu: | 67:03 |
Średnia prędkość: | 23.03 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 66.62 km i 2h 54m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 20 maja 2019
Kategoria Praca
do pracy
Bez żadnych zakłóceń, super przyjemny przejazd, porządna prędkość i ul. Dynasy weszła na lekko, z blata, tylko ul. Oboźna ciężej.
Na powrocie pod ostrzałem, zachęcony fajną pogodą kieruję się na most północny, nie wiem, że za mną granatowe, niskie, burzowe chmury, za późno na wycof, uciekam, jedyne pocieszenie, że chmura nadchodzi z południa, a ja uciekam na północ. Szczęścia starczyło do Pudów, dalej to już w deszczu, na mokro, chrzęści łańcuch, oblepiony piaskiem.
Na powrocie pod ostrzałem, zachęcony fajną pogodą kieruję się na most północny, nie wiem, że za mną granatowe, niskie, burzowe chmury, za późno na wycof, uciekam, jedyne pocieszenie, że chmura nadchodzi z południa, a ja uciekam na północ. Szczęścia starczyło do Pudów, dalej to już w deszczu, na mokro, chrzęści łańcuch, oblepiony piaskiem.
- DST 64.00km
- Czas 02:48
- VAVG 22.86km/h
- Sprzęt Specialized crosstrail
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 maja 2019
Kategoria z Tymonem, Kółka do 75 km
z Tymonem
Pętelka broworno–bulwarowa. Tymon oczywiście 2 x cola. M–Brudno–most Gdański–browar–most Grota–TT–M.
Średnią narzucał Tymon.
Średnią narzucał Tymon.
- DST 38.00km
- Czas 02:51
- VAVG 13.33km/h
- Sprzęt Specialized crosstrail
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 maja 2019
Kategoria Praca
do pracy
Całkiem przyjemnie mi się jechało, wiosenie i letnio zarazem.
- DST 55.00km
- Czas 02:35
- VAVG 21.29km/h
- Sprzęt Specialized crosstrail
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 maja 2019
Kategoria Praca
do pracy
Dziś również deszczowo, tylko ciepło, przyjemna azjatycka pogoda, ciepło i intensywnie pada, mi to nie przeszkadza, w taką pogodę całkiem przyjemnie się jedzie i jest pusto na wąskich DDR.
- DST 55.00km
- Czas 02:30
- VAVG 22.00km/h
- Sprzęt Specialized crosstrail
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 maja 2019
Kategoria Praca
do pracy
Wieje z północnego-wschodu, czyli na lini Wyszków_Warszawa, dlatego dobrze mi idzie i jestem w workach po 1h i 5 min. Na powrocie w strugach deszczu, nawet przeciwny wiatr mi nie przeszkadza bo większym kłopotem jest wlewająca się woda za kołnierz i zimno.
- DST 55.00km
- Czas 02:27
- VAVG 22.45km/h
- Sprzęt Specialized crosstrail
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 maja 2019
Kategoria Praca
do pracy
w deszczu.
Na powrocie wilgotno.
Na powrocie wilgotno.
- DST 54.00km
- Czas 02:24
- VAVG 22.50km/h
- Sprzęt Specialized crosstrail
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 maja 2019
Kategoria Praca
do pracy
Powlokłem się dzisiaj do pracy po przedłużonej majówce. I wróciłem, a później reperacja przecinaka.
- DST 55.00km
- Czas 02:22
- VAVG 23.24km/h
- Sprzęt Specialized crosstrail
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 maja 2019
Kategoria Trasa ponad 200
Podlaska włóczęga, Goniądz
Zaczynam o 6.00 rano w Małkini, jest lodowato. Jadę. Nad krajobrazem przetaczają się nisko zawieszone chmury. W oddali na wschodzie widać, nieskazitelną płaszczyznę nieba, nieprzeciętą żadnymi stratusami, cirrusami, gładką i czystą jak szkło. To zapowiedź słonecznej pogody, ogrzania skostniałych rąk i stóp, i przyjemności z jazdy na którą przyjdzie mi czekać aż do południa. A póki co jest zimno i wilgotno, nałożyłem na siebie wszystko co miałem, nawet pancerną przeciwdeszczową kurtę Bitwina, podszytą od wewnątrz gumą. Czeka mnie jazda pod wschodni wiatr, na Podlasie, z którym miałem swoje porachunki, nie zdobytą, a dawno zaplanowaną gminę Goniądz i przejażdżkę carską drogą.
Dzisiaj mamy zwykły, roboczy dzień, nie niedziela, żadne święto, ludzie wyjechali do pracy i zostawili szeroko otwarte bramy, kręcę uparcie, wiatr spycha mnie, a co jakiś czas znudzony pies wyczuwa moją obecność, biegnie jazgocząc przez długie podwórko. Cieszy się, że ktoś przerwał jego samotność i monotonię dnia, z radości wściekle ujada. Słyszę jak uderza łapami o asfalt, jest już przy tylnym kole. Niechętnie muszę przyspieszać, dociskać prędkość. Tak mijają mi pierwsze poranne godziny, rozgrzewam się, przełamując ten wschodni chłód znad łąk i pól uciekając przed lokalną psiarnią, krętą drogą z rozsypanym piaskiem na poboczach. Wiozę dwa, wypełnione zimną wodą bidony, pomimo umykających kilometrów nie mam ochoty pić. Patrzę na horyzont, czekam kiedy przybliży się ta gładka, bezchmurna część nieba, i w końcu ogrzeję się w promieniach słońca i zrzucę z siebie ciężar ubrań.
Od Waniewa nad Narwią jadę nowym wariantem, do Tykocinia docieram o godzinie 12.00, zwiedzanie z pozycji siodełka, posiłek, relaks, w dalszą drogę wyruszam o 13.30, już w słońcu, zrzucam z siebie szmaty, które ratowały mi życie na ranem, wjeżdżam w GreenVelo, wijące się równolegle do Narwi. Wiosna w pełni, w mieście nie ma takich kolorów, przestrzeni. Przekonałem się, że szutry mają wiele oblicz, różnią się kolorem, sypkością, odpornością, w jednych szybko zapadam się, rzuca kołem jakby całe powietrze z niego uszło, po innych mknę nadsłuchując jak drobne kamyczki odbijają się od aluminiowej ramy. Widokowo, turystycznie jadę na północ tym razem, w Strękowej Górze przecinam Narew po raz ostatni i wjeżdżam w otchłanie leśne Biebrzańskiego Parku Narodowego, carską drogą, cały czas lasem, przez 40 kilometrów, czuć bliskość rzeki, dzikość, na poboczu leży truchło psa, wilka, bardziej podobny do wilka. Trochę robi się nieswojo, małe obyciem mam z taką ciszą, przestrzenią i pustką. Parę kilometrów przed Goniądzem przecinam jakąś ruchliwą DK, nie znam numeru, nieważne, nieistotne, i tak tamtędy nie pojadę za bardzo ruchliwa i hałaśliwa, wielkie diesle przewalają się z łoskotem. Wolę dookoła przez małe pagóreczki, wąskie asfalty, w okolicach starych drzew, boczną drogą zmierzam do Moniek, gdzie czekam na pociąg Regio Podlasie.

Narew, w okolicach Strękowej Góry.

lokalnie po mazowszu

podlaskie wyzwania

i spokój i cisza

i uroki ostrych zakrętów

Talk Talk - Colour of Spring,

bez pól rzepaku nie ma wiosny

GreenVelo do Tykocinia

i sam Tykocin

betonowe osłony drogi, znane z dzieciństwa, zapomniane

okolice Narwi

Nieczynny most na Narwi, z zakazem wchodzenia.

carska droga

przetaczam się z południa na północ Biebrzańskiego Parku.

przystanek
Dzisiaj mamy zwykły, roboczy dzień, nie niedziela, żadne święto, ludzie wyjechali do pracy i zostawili szeroko otwarte bramy, kręcę uparcie, wiatr spycha mnie, a co jakiś czas znudzony pies wyczuwa moją obecność, biegnie jazgocząc przez długie podwórko. Cieszy się, że ktoś przerwał jego samotność i monotonię dnia, z radości wściekle ujada. Słyszę jak uderza łapami o asfalt, jest już przy tylnym kole. Niechętnie muszę przyspieszać, dociskać prędkość. Tak mijają mi pierwsze poranne godziny, rozgrzewam się, przełamując ten wschodni chłód znad łąk i pól uciekając przed lokalną psiarnią, krętą drogą z rozsypanym piaskiem na poboczach. Wiozę dwa, wypełnione zimną wodą bidony, pomimo umykających kilometrów nie mam ochoty pić. Patrzę na horyzont, czekam kiedy przybliży się ta gładka, bezchmurna część nieba, i w końcu ogrzeję się w promieniach słońca i zrzucę z siebie ciężar ubrań.
Od Waniewa nad Narwią jadę nowym wariantem, do Tykocinia docieram o godzinie 12.00, zwiedzanie z pozycji siodełka, posiłek, relaks, w dalszą drogę wyruszam o 13.30, już w słońcu, zrzucam z siebie szmaty, które ratowały mi życie na ranem, wjeżdżam w GreenVelo, wijące się równolegle do Narwi. Wiosna w pełni, w mieście nie ma takich kolorów, przestrzeni. Przekonałem się, że szutry mają wiele oblicz, różnią się kolorem, sypkością, odpornością, w jednych szybko zapadam się, rzuca kołem jakby całe powietrze z niego uszło, po innych mknę nadsłuchując jak drobne kamyczki odbijają się od aluminiowej ramy. Widokowo, turystycznie jadę na północ tym razem, w Strękowej Górze przecinam Narew po raz ostatni i wjeżdżam w otchłanie leśne Biebrzańskiego Parku Narodowego, carską drogą, cały czas lasem, przez 40 kilometrów, czuć bliskość rzeki, dzikość, na poboczu leży truchło psa, wilka, bardziej podobny do wilka. Trochę robi się nieswojo, małe obyciem mam z taką ciszą, przestrzenią i pustką. Parę kilometrów przed Goniądzem przecinam jakąś ruchliwą DK, nie znam numeru, nieważne, nieistotne, i tak tamtędy nie pojadę za bardzo ruchliwa i hałaśliwa, wielkie diesle przewalają się z łoskotem. Wolę dookoła przez małe pagóreczki, wąskie asfalty, w okolicach starych drzew, boczną drogą zmierzam do Moniek, gdzie czekam na pociąg Regio Podlasie.

Narew, w okolicach Strękowej Góry.

lokalnie po mazowszu

podlaskie wyzwania

i spokój i cisza

i uroki ostrych zakrętów

Talk Talk - Colour of Spring,

bez pól rzepaku nie ma wiosny

GreenVelo do Tykocinia

i sam Tykocin

betonowe osłony drogi, znane z dzieciństwa, zapomniane

okolice Narwi

Nieczynny most na Narwi, z zakazem wchodzenia.

carska droga

przetaczam się z południa na północ Biebrzańskiego Parku.

przystanek
- DST 215.00km
- Czas 08:22
- VAVG 25.70km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 maja 2019
na stację do Zielonki.
po tikety na poranną Małkinię i zrobić rozpoznanie. Nowym DDR, w końcu zapamiętałem która miejscowość to Zielonka, Kobyłka, Ząbki, bo zawsze mieszały mi się.
- DST 17.00km
- Czas 00:41
- VAVG 24.88km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 maja 2019
Kategoria Kółka do 75 km
Jeziorki fragment
Wyjazd w zimny, wietrzny dzień, niedziela, ekstremalnie rano, na bulwarach mijam R1973, w drodze na księżyc, na tyle mnie zaskoczyła jego obecność w centralnej Polsce, że dopiero później połączyłem fakty, niebieski kolor i Giant Anthem. Jadę Puławską, nowymi inwestycjami rowerowymi do Piaseczna, później aleja Kalin, Zalesie przy stawach, willowe ulice Konstancina, papiernia, tężnie, park i czuję jak rzuca przednim kołem. Myślę, że to silny boczny północny wiatr, ale nie, przyczyną było uciekające powietrze z przedniego koła. Niestety w zapasie tkwi dziurawa dętka, czyli kleję, do zestawu naprawczego dawno nie zaglądałem, znajduję tam stary zeschnięty klej, 2 łatki w zapasie, czyli tylko jeden strzał, oprócz tego zauważam brak łyżek do ściągnięcia opony. Męka była bo warunki atmosferyczne słabe, wiatr, deszcz, wilgotno, ślisko i wszystko się klei. Udało się, pakuje rozrzucone rzeczy i wzdłuż rezerwatu Łęgi Oborki mknę do Gassów, a później śladem wiślanej trasy pod wściekły wiatr do M. Tempo słabe, dużo kluczenia, zakrętów.

za Zalesiem

za Zalesiem
- DST 102.00km
- Czas 04:14
- VAVG 24.09km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze