Informacje

  • Wszystkie kilometry: 133478.10 km
  • Km w terenie: 1081.00 km (0.81%)
  • Czas na rowerze: 253d 16h 04m
  • Prędkość średnia: 21.54 km/h
  • Suma w górę: 5656 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy tomek1973.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Kółka do 75 km

Dystans całkowity:27947.60 km (w terenie 511.50 km; 1.83%)
Czas w ruchu:1215:38
Średnia prędkość:22.65 km/h
Maksymalna prędkość:58.00 km/h
Suma podjazdów:4206 m
Liczba aktywności:501
Średnio na aktywność:55.78 km i 2h 27m
Więcej statystyk
Niedziela, 11 kwietnia 2021 Kategoria Kółka do 75 km

niedzielne kółko

Jednak udało się, chociaż w sobotę daliśmy w palnik, a niedziela pracowita przy podłączaniu wody, popołudniu zerwał s^ę wiatr, pognałem razem z nim na północ, żeby na powrocie zostać przez niego przeczołgany i zmasakrowany. 
  • DST 51.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 26.15km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 kwietnia 2021 Kategoria Grawele, Kółka do 75 km

Żużlo–piachy Mazowsza.

Mam wrażenie, że po 5 latach kręcenia kółek po bliskiej okolicy wyczerpałem już limit miejsc i tras, które można byłoby jakoś ciekawie zaplanować. Teraz będę zaglądał w miejsca, skręcał w drogi, które do tej pory omijałem, szersze 40 milimetrowe opony i nowa twarz pobliskiej okolicy. Okolice Bugo–Narwi na prawym brzegu, niestety po remoncie wału, fajna okolica stała się nieprzejezdna. Droga poniżej rozjeżdżona, a wał usypany luźnym piacho–żwirem, opona znikała w całości, ...



stara droga, wielki smutek, może to XIX wiek. 


nieprzejezdny szuter, nowy wał na Bugu prawa strona. (Kuligów - Arciechów)



  • DST 77.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 22.65km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 kwietnia 2021 Kategoria Kółka do 75 km

małe kółko pandemiczne, 50 do Warszawy

kwiecień, ale lodowate powietrze. W zasadzie tak jak w zimie. 
  • DST 56.00km
  • Czas 02:52
  • VAVG 19.53km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 marca 2021 Kategoria Kółka do 75 km

kółko bliska północ

z nowych modyfikacji terenowych to pierwszy raz przyejechalem się asfaltem wzdłuż kanału Źeranskiego. 
  • DST 39.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 25.71km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 marca 2021 Kategoria Kółka do 75 km, Serwisy

most południowy_szczęśliwe 20 teesów na Giancie

Pierwszy wypad po pracy Giantem, po remoncie. Nowa korba 3 rzędowy Claris, łańcuch, kaseta, owijka. I równokilometr czyli 20 000 km, przejechanych w 5 lat. 



Most południowy, ogram tej architektury przesłania walor wiślanego pejzażu. 
  • DST 68.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 24.29km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 grudnia 2020 Kategoria Terenowo, Kółka do 75 km

Kampinos_wydmy i bagna i 4 szlaki.

Dzień wilgotny, mokry, mglisty, było wszystko, czego nie lubię w pogodzie, oprócz deszczu, bo ten zawieszony jakby w powietrzu, wisiał nisko nad moim grzbietem w postaci ciężkiej, szarej chmury. Startuje z Łomianek, z jakiegoś parkingu, trochę dla ułatwienia podwiozłem siebie i rower samochodem. Już na na drugim rondzie wbijam się w obszar miejsko–leśny, na początek taki las, nie las, tereny leśne blisko sąsiadujące z miastem, wille i mercedesy ukryte między sosnami. Później nawigacyjny koszmar, mnóstwo skrzyżowań, niektóre nawet podwójne, czyli w jednym punkcie mam osiem alternatyw, miotam się beznadziejnie po tym urodzaju możliwości. Jakimś cudem docieram do terenów położonych przy byłej Atomowej Kwaterze Dowodzenia, obecnie przekształcone na miejsce rekreacji – Łużowa Góra. Wydmą sunę po drewnianym pomoście, pod nim morze piasku. Efektownie kończy się schodami, stromo, w dół, jakieś 20 metrów. Jeszcze do pokonania parę skrzyżowań, kilka szybkich decyzji i jestem w końcu na drodze przecinającej bagna, zrobionej z dobrze utwardzonego starego kamienia. Niestety i ją przecina malutka rzeczka, sącząca wodę, a że było po deszczach to tej wody nazbierało się z 50 metrów szerokości i o głębokości po kolana. Przeprawiam się po niedużych zwalonych pniach, ugina się pode mną ta konstrukcja, założenie było takie, że będę podpierał się rowerem, ale było za głęboko, zamiast pomóc to wylądował na moim grzbiecie. W końcu wydostałem się na drugi brzeg, bez strat, suchą nogą, ale odwrotu nie ma, wiadomo, coś takiego mogło udać się tylko raz, w jedną stronę, mogę brnąć dalej tylko na zachód. Rzeka to Wilcza Struga oddziela mnie od ludzkich spraw, nie muszę mijać się ze szczekającymi, rozbieganymi psami, i ich właścicielami, zawsze spóźnionymi za nimi o minutę. Nie ma już skrzyżowań i wyborów, jest tylko droga w jednym kierunku.
*
Jakoś tak trudno się rozpędzić, ścieżka wije się wsród wydm, z oficjalnego szlaku niewidoczna, niezaznaczona na żadnej mapie, jest nielegalna, wyryta przez dwucalowe koła, wydeptana, prowadzi pomiędzy drzewami, wyraźna, wąska kreska. Czasami pnie się stromo, podjazd daje w kość, korba zatrzymuje się, chociaż noga chce kręcić, a jak opada to jest zawsze szybko w dół, czasami opasana, wzmocniona wystającymi korzeniami i szukam pomiędzy nimi swojego miejsca. Na samym dole grzęzawiska, mokradła, stoją olchy zanurzone w wodzie, wilgoć w powietrzu, wdycham ją i czuje jak zatrzymują się krople wody w płucach. A później, już na 30-tym kilometrze Rezerwat Karpaty, tu się dopiero jedzie, wygodnie, szeroko, jest idealnie, na zjazdach rozpęd, nie trzeba hamować, nie ma przeszkód, a pod górę na pełnym ciągu, by minąć hopkę i znowu w dół, nabrać prędkości, patrzę jak amortyzator wybiera nierówności.
*
Pierwszy prawdziwy, dłuższy przystanek przy wiacie w okolicach Zamczyska, tam gdzie czerwony odbija na północ. Kolory stonowane szarościami, taki smutny grudniowy dzień i ten nowy model zimy, bez śniegu i bieli odbijającej się w słońcu. Ostatni dzień roku i wycieczka to jakaś forma pokuty za ten nieszczęsny 2020 r., i taka próba i test, czy przezwyciężyłem dziewiętnastkę, w podsiodłówce termos z herbatą, 2 kanapki i bidon z zimną wodą zatknięty w ramę, trochę mało jak na 80 kilometrów i 1350 metrów przewyższeń, i jeszcze 5 dych tkwi w kieszeni, ale nie było gdzie ich wydać. Poszedł pierwszy kubek herbaty, półtorej kanapki zniknęło, pod siodełkiem lżej, ale jak organizm nie pracuje to szybko wychładza się, zwielokrotnia się uczucie wilgoci, do tego mży, powietrze pełne jest widocznych kropelek wody, które zawisły w przestrzeni i nie chcą opaść. Jadę na północ, czas to zakończyć, ale nie jestem nawet jeszcze w połowie. 
*
Zamknąć Kampinos zaplanowałem szlakiem niebieskim, tak zwanym szczeblem. Pomijając, że trochę źle ogarnąłem wjazd, bo jechałem śladem, którego nie było w rzeczywistości, ale jak już dostałem się na właściwą kreskę, to przekonałem się co to znaczy zobaczyć gwiazdy w biały dzień. Strome hopki, kręte, trzeba mieć parę, a ja już trochę przetarty, ściuchany i wyziębiony, ale warto, trzeba uważać na zjazdach, jest szybko i wolno pod górę, czasami  za stromo, albo nie da się, leśnicy zdewastowali szlak, wycięte drzewa a gałęzie porozrzucane w poprzek, często dopadła mnie "wpychoza". Szlak super, jak na warunki płaskiego Mazowsza, to perełka, tylko szkoda, że taki zaśmiecony wycinką.
Dla niewtajemniczonych wzdłuż Kampinosu leżą położone równolegle ze wschodu na zachód dwa potężne pasy wydm, jest po czym zjeżdżać i podjeżdżać, wszystko co jest pomiędzy to bagna, moczary, albo "płaskie" piaski. Geologicznie to pozostałości po prarzece, która odbijała się tutaj od skandynawskiego lodowca, miała 18 km szerokości i wyżłobiła ten teren. Jak wyczytałem w przewodniku.
Na końcówce, ostatnie kilometry zamykające kółko to już zjazd energetyczny, sił pozbawił mnie odcinek wzdłuż kanału Łasica, po polnej, grząskiej, błotnistej drodze, opona zapada się w ziemi do połowy wysokości, droga ta nie chciała się skończyć. Trwało to wieki, a później las i znowu plątanina dróg leśnych, blisko strefy miejskiej to i wydeptane porządnie. Gdy wypijam ostatni łyk wody z termosu, myślę,że do końca mam 5-6 km, a było 15 km, musiałem zmienić trasę, bo w końcówce wjechałem w bagno. Docieram na parking tuż przed zmierzchem, odwaliłem kawał nikomu nie potrzebnej roboty. 




grzbietem wydmy, jakiś 20-25 km jazdy.


Łużowa Góra


rzut na dalszy plan z foty wyżej


przeprawa po zwalonych pniach, rower musiałem nieść w górze, za głęboko było, żeby podpierać się nim.


rzeka Wilcza Struga


  • DST 80.00km
  • Czas 04:58
  • VAVG 16.11km/h
  • Sprzęt Grand Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 listopada 2020 Kategoria Kółka do 75 km, Terenowo

niedzielny teren

Po własnych śladach. W pewnym miejscu odkryłem takiego różowego jamnika. Wrósł już w ziemię. 



  • DST 51.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 16.72km/h
  • Sprzęt Grand Canyon
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 października 2020 Kategoria Kółka do 75 km

takie Gassy bez koncepcji

a widziałem, ścieżkę na nowym moście budowany w ramach autostrady A2.
  • DST 113.00km
  • Czas 04:25
  • VAVG 25.58km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 października 2020 Kategoria Kółka do 75 km

jez. Wigry otoczone

to na finisz suwalskiej przygody. Trasa super, ale SPK jest jeszcze bardziej super, jakbym miał wybierać. 








Rzut oka na Wigry



  • DST 48.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 18.58km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 października 2020 Kategoria Kółka do 75 km

góry Sudawskie_wzgórza morenowe

czyli dalszy ciąg suwalskiej jazdy. Cały czas zjeżdża się, albo podjeżdża, a jak widzę ciekawie położoną górkę, to jestem pewny, że wkrótce będę ją podjeżdżał. Tak prowadzą drogi, nawet gdy wydaje się, że jadę w przeciwną stronę, ona zawsze tak wymanewruje, że żadnej górce nie daruje i trzeba się wspinać. 

 
typowy krajobraz


szutrowa wersja drogi na Litwę.


dziś były też konie,


wzgórza Sudawskie, nie wiedziałem, że jest coś takiego. 


zdjęcia wypłaszczają, w rzeczywistości miejsce to zasługuje na swoją górską nazwę. 


też ciekawie, północna część parku. 


Wiżajny, dziś było wietrznie, trochę mnie wychłodziło, szczęśliwym trafem, gdy dotarłem nad jezioro mogłem wygrzać się w popołudniowym, październikowym słońcu. 


objeżdżam jez. Szelmet Wielki

  • DST 99.00km
  • Czas 05:05
  • VAVG 19.48km/h
  • Sprzęt Giant Revolt
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl