Wpisy archiwalne w kategorii
Grawele
Dystans całkowity: | 10158.90 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 446:07 |
Średnia prędkość: | 22.16 km/h |
Liczba aktywności: | 111 |
Średnio na aktywność: | 91.52 km i 4h 05m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 14 kwietnia 2022
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
północny Radzymin cz.2
https://connect.garmin.com/modern/activity/8654264...
- DST 45.00km
- Czas 01:50
- VAVG 24.55km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 kwietnia 2022
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
północny Radzymin
Był odcinek bagnisty, taką tłustą, nasączoną wodą drogą, czasami kałuże wylewały się poza nią na pola i las. Na jazdę nie było szans, przedzierałem się przez las, buty mokre, złe to było. Właściwie, to wiedziałem czego się spodziewać. Byłem tam w lipcu i też było paskudnie, doły i piach, i w grudniu też, gdy wszystko było zmrożone. Ale jednak ciągle kusi, bo wpisuje się idealnie w sieć dróg po gruzie, można nią przebić się do szutrów w okolicach Kraszewa. Poza tym idealnie, mam tutaj dobry objazd północno–zachodnią stroną Radzymina. I odwiedziłem ulubione miejsce z widokiem na S8.

landszaft

ostatnia, najmniej kłopotliwa kałuża.

landszaft

ostatnia, najmniej kłopotliwa kałuża.
- DST 55.00km
- Czas 02:26
- VAVG 22.60km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 marca 2022
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
żwirówka na północ_krótki
po okolicy, w zasadzie tak chciałem rozejrzeć się czy na wyciągnięcie ręki są jakieś dobrej jakości drogi z gruzu.
- DST 43.00km
- Czas 01:47
- VAVG 24.11km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 marca 2022
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
poligonowy las na przestrzał
Już prawie poligon las mam rozkminiony, został jeszcze do poprawy odcinek na końcówce lasu, ale to będzie wymagało wyjechania z niego wcześniej.
- DST 71.00km
- Czas 03:07
- VAVG 22.78km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 listopada 2021
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
poligon. Okuniewski las.
Niedaleko, za drugą miejscowością, obwodnicą i torami kolejowymi jest spory kompleks leśny, w którym mieści się poligon czołgowy. Drogi są nie lubiące kompromisów, albo pierwszorzędnej jakości, albo piaszczyste otchłanie. Pojechałem popróbować szczęścia, na powrocie wjechałem na jakąś część poligonu, w każdym bądź razie dostałem się tam przypadkowo, a jak wyjeżdżałem to już stał tam zakaz wjazdu military area.
- DST 44.00km
- Czas 02:44
- VAVG 16.10km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 listopada 2021
Kategoria Grawele, Kółka do 75 km
zahaczając o Stasiopole.
Oszukało mnie to słońce, wyjechałem po 14:00 na rekonesans po okolicy, bez ochraniaczy na stopach bo słońce, ale ono niewiele ogrzewało na otwartych przestrzeniach szybko palce u stóp przemarzły i znieruchomiały. Zatrzymywałem się, żeby trochę je rozruszać.


- DST 65.00km
- Czas 02:25
- VAVG 26.90km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 października 2021
Kategoria Kółka do 75 km, Grawele
Złota godzina, Łochów i Szumin nad Bugiem.
Skróciłem kiedyś wycieczkę po Kurpiach w Łochowie. Stamtąd wróciłem pociągiem, trochę już nie chciało mi kręcić korbą, a poza tym zbierały się deszczowe chmury. Po 2 miesiącach postanowiłem przejechać brakujący fragment, plus naddatek nad rzekę Bug. Całość w bardzo atrakcyjnym czasie tak zwanej złotej, porannej godzinie.


















- DST 100.00km
- Czas 03:44
- VAVG 26.79km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 września 2021
Kategoria Trasa ponad 200, Grawele
wyprawka Wyszogród
Większe kółko bo jakoś tak wyszło, że w tym roku to druga dwusetka i pewnie ostatnia. Resztki sprzyjającej pogody. Pierwszy raz odwiedzam tereny na prawym brzegu Wisły, w kierunku na północny-zachód. Zróżnicowane miejsca – jak na Mazowsze – wąwozy, głębokie jary, sporo dróg będących mieszanką gruzu i piachu, ubite na przemian słońcem i deszczem. Dwie wtopy, droga urywała się na wjeździe na prywatną posesję i zostałem otoczony przez wataszkę psiaków różnej maści i wzrostu. Ewakuacja wąską, ledwo widoczną ścieżką, miedzą wzdłuż pól, gdzie za ścianą drzew schodzę 20-30 metrów w dół, w głęboki jar, w którym panuje wieczny półmrok i zapach rozkładu i zgilizny, zarośnięty i poprzecinany chaotycznymi ścieżkami wydeptanymi przez ludzi.
Przez jakiś czas jechałem czymś w rodzaju płaskowyżu, z którego rozciągał się ładny widok na Wisłę, i ogromną płaszczyznę lasów Kampinosu. Cały teren ciekawy geologicznie, położony na skarpie jaką wydrążyła pra–Wisła. Najlepiej widać ją z mostu w Wyszogrodzie. Za Czerwińskiem lecę już DK, mocno wieje, łatwo rozpędzić się, zjazd piękną doliną, kolory jesieni, jak wiatr po celuje dobrze w plecy to jest szybko. Porzucam szlak, zniechęca mnie szlaban własnej roboty zakazujący wjazdu na gruntową drogę, którą powinien teoretycznie biec szlak turystyczny, za to trafiam na przydrożną gospodę, zamawiam na śniadanie zestaw dla kierowcy tira, nie dogadałem się tam i dostaje podwójną porcje. Takie wyzwanie. Aż do Wyszogrodu zamulam z obciążonym żołądkiem, widok ze skarpy na most robi wrażenie, największa hydro inwestycja lat 90-tych, warto było wieźć się tutaj, w zasadzie coraz mniej jest miejsc w bliskiej okolicy, które byłyby nowością i zaskakiwały. A później Kampinos i całkiem dobrej jakości droga przez środek puszczy. Wyjazd był taką urodzinową nagrodą. To święto zamierzam od tego roku obchodzić zawsze i urlopować się tego dnia.

Czerwińsk nad Wisłą, droga do centrum.

i samo miasto

nieznany mi szutrowiec

wyjazd

most w Wyszogrodzie

ten sam most

skarpa pra Wisły

Brochów

początki jesieni w Kampinosie.

jary i wąwozy
Przez jakiś czas jechałem czymś w rodzaju płaskowyżu, z którego rozciągał się ładny widok na Wisłę, i ogromną płaszczyznę lasów Kampinosu. Cały teren ciekawy geologicznie, położony na skarpie jaką wydrążyła pra–Wisła. Najlepiej widać ją z mostu w Wyszogrodzie. Za Czerwińskiem lecę już DK, mocno wieje, łatwo rozpędzić się, zjazd piękną doliną, kolory jesieni, jak wiatr po celuje dobrze w plecy to jest szybko. Porzucam szlak, zniechęca mnie szlaban własnej roboty zakazujący wjazdu na gruntową drogę, którą powinien teoretycznie biec szlak turystyczny, za to trafiam na przydrożną gospodę, zamawiam na śniadanie zestaw dla kierowcy tira, nie dogadałem się tam i dostaje podwójną porcje. Takie wyzwanie. Aż do Wyszogrodu zamulam z obciążonym żołądkiem, widok ze skarpy na most robi wrażenie, największa hydro inwestycja lat 90-tych, warto było wieźć się tutaj, w zasadzie coraz mniej jest miejsc w bliskiej okolicy, które byłyby nowością i zaskakiwały. A później Kampinos i całkiem dobrej jakości droga przez środek puszczy. Wyjazd był taką urodzinową nagrodą. To święto zamierzam od tego roku obchodzić zawsze i urlopować się tego dnia.

Czerwińsk nad Wisłą, droga do centrum.

i samo miasto

nieznany mi szutrowiec

wyjazd

most w Wyszogrodzie

ten sam most

skarpa pra Wisły

Brochów

początki jesieni w Kampinosie.

jary i wąwozy
- DST 201.00km
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 września 2021
Kategoria Kółka do 150 km, Grawele
Podlasie, puszcza Knyszyńska...
...bardzo dobra przejezdność trasy, w zasadzie bez wtopy. Szczególnie w pamięci utkwiła mi miejscowość Poczopek. A Podlasie wcale nie jest takie płaskie.

po lewej ciągnie się singielek z podjazdem na 202 m.n.p.m., na Żukową Górę.

szuter z Poczopka.

Szuter do Poczopka

Kruszyniany

Podlasie

Waliły Dwór

po lewej ciągnie się singielek z podjazdem na 202 m.n.p.m., na Żukową Górę.

szuter z Poczopka.

Szuter do Poczopka

Kruszyniany

Podlasie

Waliły Dwór
- DST 130.00km
- Czas 06:24
- VAVG 20.31km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 września 2021
Kategoria Grawele, Kółka do 150 km
Objazd
Do Supraśla z bazy dojeżdżam asfaltem, żeby było szybciej, dziś w planie mam objechać trasę Rasputina z 2020 roku, z opcją zawinięcia się w okolicach jez. Siemianowskiego, czyli tereny na południowy–wschód. Za Cieliczanką szeroki, dobrze ubity szutr, jedzie się po tym przyjemnie, kilometry umykają, lasy przeplatane łąkami, wysokie trawy, naturalne tereny zalewowe eko–systemu rzecznego paru małych rzek, które w tym miejscu łączą się ze sobą, stąd uzdrowiskowa sława Supraśla. Mijam małą wieś Królowy Mosty, z ładną cerkwią, zbudowana z kamienia, przecinam DK, i dalej na południe, zanurzam się w las, droga gorsza, las też, taka hodowla drzew pod przemysł, jednak jest różnica, pomiędzy lasem gdzie człowiek mniej ingeruje w życie ekosystemu. Michałowo mijam koło 9:00, trochę GreenVelo, a później ponownie w taki hodowlany teren leśny z sypkim szutrem.
Poza wyznaczeniem śladu gpx nie sprawdzam co jest do zabaczenia po drodze, zwiedzenia, bardziej interesuje mnie sama droga i jej spontaniczny pejzaż. Tym razem w okolicach rzeki Narwi mijam Skit prawosławny, wyjątkowo obejrzałem sobie, chociaż z założenia omijam również wszelkie zabytki sakralne. Ciekawe miejsce, pustelnia, zupełnie inny tryb życia, same niewiadome, coś tajemniczego. Po wyjściu przez efektowną bramę przeprawiam się przez Narew kładką na szerokość stopy, rower na grzbiecie, trochę krępuje ruchy, przeszkadza. Później to były asfalty, droga dłużyła się, do Narewki jechałem pod wiatr. W sklepie dokupiłem pomidory, które wrzuciłem do midloadera Topeaka, słaba ta torba pod ramę, rozszczepił się zamek, rozerwał go ciężar, upadł na asfalt telefon komórkowy, na szczęście nic go nie rozjechało, wiem już skąd bierze się różnica w cenie poszczególnych marek. Jezioro Siemianowskie mijam w przemysłowej jego części, robi wielkością wrażenie, przez środek jeziora biegnie nasyp kolejowy chyba na Białoruś. Nie podchodzę bliżej, sporo policji, celnicy sprawdzają samochody w związku z sytuacją na granicy, czytam w necie, że rozważana jest opcja stanu wyjątkowego dla tego rejonu.
Popas nad jeziorem, cisza, jakaś wiata w trzcinach, słońce, w końcu ubieram się tak na krótko bo już gorąco. Ostatnie kanapki, nieszczęsne pomidory wszystko to znika w otchłaniach trzewi. Powrót to cały czas las, szuter, trochę piachu, hopek, najgorzej gdy zaczynają się piachy, ale tych mało pamiętam, tylko fragmentem, jestem zmęczony to już ponad setka, w większości drogami gruntowymi, celem są Kruszynianach, tam planuje obiad. Z perspektywy czasu, to była dobra trasa, ale wtedy zbierały się nade mną solidne deszczowe chmury, wiatr wzmagał się, i psychologicznie było nieprzyjemnie, stąd wymuszony pośpiech i niecierpliwość.
W Kruszynianach jest już wojsko i policja, obstawiają szutrowe skrzyżowana, jeszcze nie sprawdzają, widok mój wyrywa ich z drzemki, jestem taki ani lokals, ani arab w turbanie, na razie przepuszczają. Pojadłem dobrze w Dworze pod Lipami, czy jakoś tak, właściciele Rosjanie, i dalej w drogę, niestety sporo odcinków typowo leśnych, piachy, korzenie, mało utwardzonego terenu. Zamulam tak do Góran, później jest już lepiej, wręcz doskonale. Tereny polecam, chociaż teraz nie wiadomo, kiedy zostaną "odemknięte".

Most na rzece Płoska

za Cieliczanką

Rozlewiska za Supraślem

cerkiew w osadzie Królowej Mosty.

Skit prawosławny

wieje i będzie padać, wkrótce

Supraśl.

meczet w Kruszynianach

finish na koniec

ładna prosta

trasa część 1 – Supraśl – jez. Siemianowskie
trasa część druga, powrotna:
Poza wyznaczeniem śladu gpx nie sprawdzam co jest do zabaczenia po drodze, zwiedzenia, bardziej interesuje mnie sama droga i jej spontaniczny pejzaż. Tym razem w okolicach rzeki Narwi mijam Skit prawosławny, wyjątkowo obejrzałem sobie, chociaż z założenia omijam również wszelkie zabytki sakralne. Ciekawe miejsce, pustelnia, zupełnie inny tryb życia, same niewiadome, coś tajemniczego. Po wyjściu przez efektowną bramę przeprawiam się przez Narew kładką na szerokość stopy, rower na grzbiecie, trochę krępuje ruchy, przeszkadza. Później to były asfalty, droga dłużyła się, do Narewki jechałem pod wiatr. W sklepie dokupiłem pomidory, które wrzuciłem do midloadera Topeaka, słaba ta torba pod ramę, rozszczepił się zamek, rozerwał go ciężar, upadł na asfalt telefon komórkowy, na szczęście nic go nie rozjechało, wiem już skąd bierze się różnica w cenie poszczególnych marek. Jezioro Siemianowskie mijam w przemysłowej jego części, robi wielkością wrażenie, przez środek jeziora biegnie nasyp kolejowy chyba na Białoruś. Nie podchodzę bliżej, sporo policji, celnicy sprawdzają samochody w związku z sytuacją na granicy, czytam w necie, że rozważana jest opcja stanu wyjątkowego dla tego rejonu.
Popas nad jeziorem, cisza, jakaś wiata w trzcinach, słońce, w końcu ubieram się tak na krótko bo już gorąco. Ostatnie kanapki, nieszczęsne pomidory wszystko to znika w otchłaniach trzewi. Powrót to cały czas las, szuter, trochę piachu, hopek, najgorzej gdy zaczynają się piachy, ale tych mało pamiętam, tylko fragmentem, jestem zmęczony to już ponad setka, w większości drogami gruntowymi, celem są Kruszynianach, tam planuje obiad. Z perspektywy czasu, to była dobra trasa, ale wtedy zbierały się nade mną solidne deszczowe chmury, wiatr wzmagał się, i psychologicznie było nieprzyjemnie, stąd wymuszony pośpiech i niecierpliwość.
W Kruszynianach jest już wojsko i policja, obstawiają szutrowe skrzyżowana, jeszcze nie sprawdzają, widok mój wyrywa ich z drzemki, jestem taki ani lokals, ani arab w turbanie, na razie przepuszczają. Pojadłem dobrze w Dworze pod Lipami, czy jakoś tak, właściciele Rosjanie, i dalej w drogę, niestety sporo odcinków typowo leśnych, piachy, korzenie, mało utwardzonego terenu. Zamulam tak do Góran, później jest już lepiej, wręcz doskonale. Tereny polecam, chociaż teraz nie wiadomo, kiedy zostaną "odemknięte".

Most na rzece Płoska

za Cieliczanką

Rozlewiska za Supraślem

cerkiew w osadzie Królowej Mosty.

Skit prawosławny

wieje i będzie padać, wkrótce

Supraśl.

meczet w Kruszynianach

finish na koniec

ładna prosta

trasa część 1 – Supraśl – jez. Siemianowskie
trasa część druga, powrotna:
- DST 180.00km
- Czas 08:08
- VAVG 22.13km/h
- Sprzęt Giant Revolt
- Aktywność Jazda na rowerze